sobota, 27 lutego 2010

Kokosowe biscotti z suszonymi morelami.


Zakochałam się w tych chrupiących ciasteczkach. W końcu wiosna idzie :-)
Jak tylko jedne się kończą, zaraz piekę drugie.
Są absolutnie najlepszym lekarstwem na pierwsze roztopy, na deszcz, na brak słońca, na zachmurzone niebo, na wszystko... obecnie nie ma nic lepszego niż kubek gorącej zielonej herbaty, biscotti i dobra lektura.
Wracam do kryminałów :-)

Tym razem upiekłam biscotti kokosowe z dodatkiem suszonych moreli.
I trochę inaczej niż czekoladowe z orzechami, bo te są z masłem. Są bardziej kruche, delikatniejsze.

Są przepyszne!


Biscotti kokosowe z suszonymi morelami
ok. 45 szt

* 125g miękkiego masła lub margaryny
* 120g (nieco ponad pół szklanki) cukru
* 2 jajka
* 340g (2 szklanki) mąki wymieszanej z 1 łyżeczką proszku do pieczenia
* ok. 100g (1 szklanka) wiórków kokosowych
* 150g (1 szklanka) pokrojonych suszonych moreli

Masło/margarynę utrzeć z cukrem na jednolitą jasną masę, miksując dodawać po jednym jajku, następnie mąkę.
Do masy wmieszać wiórki kokosowe i morele.
Ciasto będzie klejące.
Podzielić je na dwie części, uformować dwa "bochenki" ok. 25 x 10 cm.
Ułożyć je w odstępie ok. 10 cm na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec 25 minut w temp. 180 stopni, wyjąc z piekarnika i przestudzić przez 15 minut.
Pokroić bochenki ukośnie w kromeczki o grubości 1 cm.
Ułożyć na blasze i piec w temp. 160 stopni po 10 minut z każdej strony (będą nie do końca wysuszone, ale wyschną po wystygnięciu).
Upieczone ciastka przełożyć na drucianą kratkę do wystygnięcia.
Przechowywać w puszcze lub słoju.

czwartek, 25 lutego 2010

Serek fromage z czerwoną cebulą i natką pietruszki.



Kto jeszcze nie jadł, niech spróbuje.
Pyszny twarożek w połączeniu z masłem, doprawiony pieprzem, posiekana czerwona cebulką i natka pietruszki, na kromkach chleba graham... przepyszny.
W domu robię różne wersje - z ziołami (świeżymy i suszonymi), z czosnkiem, z papryką, ze szczypiorkiem.
Można przygotować większa ilość i przez kilka dni przechowywać w lodówce.
Najlepiej przygotować dzień przed jedzeniem, żeby smaki połączyły się i stworzyły spójną całość.

Smacznego.

Serek fromage z czerwoną cebulką

* 150g twarogu
* 70g bardzo miękkiego masła
* 2 łyżeczki śmietany
* pół małej czerwonej cebulki, drobno posiekanej
* łyżeczka drobno posiekanej natki pietruszki
* sól i świeżo zmielony (koniecznie) czarny pieprz

Wszystkie składniki wymieszać w miseczce i dokładnie połączyć ugniatając widelcem.
Doprawić solą i pieprzem (wsypuje ok. 1 łyżeczki pieprzu).
Przykryć folią i odstawić do lodówki.

poniedziałek, 22 lutego 2010

Chleb graham na maślance. Z płatkami owsianymi. Na zakwasie pszennym.

Prosty (również w smaku) niewymagający wiele zachodu chleb.
Smaczny, dzięki maślance wilgotny, ale nie kleisty.
Świeży pozostaje długo, piekłam w piątek rano, dzisiejsze kanapki nadal bardzo mi smakowały. I mam jeszcze kawałeczek na jutro. Zjem ze smakiem.

Odwdzięcza się z nawiązką za tak niewiele pracy. Odwdzięcza się doskonałym smakiem.




Chleb
1 bochenek z formy ok. 30x11 cm


Zaczyn

* 1 łyżka silnego zakwasu żytniego
* 100g mąki pszennej graham (typ 1850)
* 100g wody

Składniki zaczynu wymieszać o odstawić na 10-12 godzin

Ciasto chlebowe

* cały zaczyn 200g
* 320g maślanki naturalnej
* 480g mąki pszennej graham (typ 1850)
* 100g płatków owsianych
* 12g (2 łyżeczki) soli

W misce wymieszać zaczyn z maślanką, dodać mąkę, płatki owsiane i sól.
Wyrobić ciasto (drewnianą łyżką lub mikserem) przez ok. 5 minut. Będzie kleiste, ale dość zwarte. Przykryć folią i odstawić do wyrośnięcia na 2 godziny.
Wyrośnięte ciasto wyłożyć na lekko natłuszczony blat, naoliwionymi dłońmi rozpłaszczyć na prostokąt i zwinąć w rulon.
Włożyć do natłuszczonej i wysypanej płatkami owsianymi formy. Wierzch chleba lekko natłuścić, posypać płatkami owsianymi.
Zawinąć w foliową torebkę, zostawiając u góry pustą przestrzeń, odstawić do wyrośnięcia. W temp. pokojowej ok. 3-4 godziny lub w lodówce ok. 8 godzin, wyjąć z lodówki 2 godziny przed pieczeniem.
Piec 20 minut w temp. 200 stopni, następnie 40 minut w temp. 180 stopni.

niedziela, 21 lutego 2010

Tort. Orzechowy z bitą śmietaną i białą czekoladą.


Tort jest urodzinowy. Nie, nie mój.
Jest pyszny, lekki, z bitą śmietaną.
Delikatnie orzechowy, odpowiednio słodki, cudownie czekoladowy. Biało_czekoladowy.

Smakował wszystkim.

Na jutro zostało po kawałeczku. I dobrze.



Lekki tort orzechowy z bitą śmietaną i białą czekoladą
(proporcje na tortownicę 20 cm,
do tortownicy 23 cm należy zwiększyć ilość składników o 1/3, do torownicy 26 cm - o 2/3)


Biszkopt orzechowy

* 5 jajek, osobno białka i żółtka
* szczypta soli
* 5 płaskich łyżek cukru
* 4 płaskie łyżki mąki
* 4 płaskie łyżki zmielonych drobno orzechów włoskich

Białka lekko ubić, dodać sól i dalej ubijać na sztywną pianę wsypując po łyżce cukru (używam cukru kryształu, co mobilizuje mnie do długiego ubijania białek). Przed dosypaniem cukru miksuje 4-5 minut na wysokich obrotach, później kolejne 4-5.
Piana ma być bardzo sztywna.

Żółtka w kubeczku roztrzepać widelcem lub ubić krótko mikserem (jednym mieszadłem).
Miksując dalej pianę (na niskich obrotach) wlać powoli żółtka i wsypać mąkę wymieszaną z orzechami.
Wlać masę do tortownicy (dno wyłożone papierem do pieczenia, brzegów nie smaruję).
Piec ok. 40-45 minut w temp. 170 stopni (piekę z termoobiegiem).
Upieczony biszkopt lekko przestudzić, okroić brzegi i wyjąć z tortownicy.
Ostudzić na drucianej kratce.
Biszkopt najlepiej upiec dzień przed przygotowywaniem tortu.


Do nasączenia i przełożenia

* 50 ml wiśniówki
* 70 ml wody
* ok. 200g kwaśnej konfitury lub dżemu (np. z czarnej porzeczki)

Wiśniówkę wymieszać z wodą.
Konfitury zmiksować na gładką masę.


Masa z białej czekolady

* 300g białej czekolady
* 600g słodkiej śmietanki 30%

Czekoladę połamać na kawałki, włożyć do dużej miski i rozpuścić w kąpieli wodnej (miskę ustawić na garnku z gotującą się wodą - dno miski nie powinno stykać się z wodą).
Do rozpuszczonej czekolady (miska cały czas ma być nad wrzątkiem) wlewać po trochu śmietanki cały czas mieszając (najlepiej trzepaczką-rózgą). Początkowo masa może się warzyć, należy ją dokładnie rozmieszać po każdorazowym dodaniu śmietanki.
Gotową masę zestawić z garnka, wystudzić co jakiś czas mieszając i schłodzić (najlepiej zostawić na noc w lodówce).
Schłodzoną masę ubić na sztywno (może trwać to nieco dłużej niż ubijanie samej śmietanki).


Do ozdobienia boków

* 100g orzechów włoskich, zmielonych

Orzechy podprażyć ok. 5 minut na suchej patelni.


Na wierzch tortu
przygotować już po złożeniu tortu


* 50g orzechów włoskich, grubo posiekanych
* 50g gorzkiej czekolady
* 50g masła

Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej z masłem, dodać orzechy i wymieszać.
Masę zostawić do ostygnięcia.


Wykonanie tortu

Biszkopt przekroić na 4 części.

Spód położyć na paterze, nasączyć 1/3 płynu (nasączam pędzelkiem przykładając raz przy razie), rozsmarować cienko 1/4 konfitury (ok. 3 łyżki).
Wyłożyć 1/3 masy (ok. 300g), równo rozprowadzić.

Przykryć drugą częścią biszkoptu, nie nasączać, tylko rozsmarować 1/4 konfitury.

Przykryć trzecią częścią biszkoptu. Postąpić jak z pierwszą częścią.

Położyć czwartą część biszkoptu, nasączyć resztą płynu, posmarować pozostałą konfiturą, rozsmarować 1/3 pozostałej masy (100g - cienka warstwa).
Pozostałą masą (ok. 200g) posmarować boki tortu, ozdobić zmielonymi orzechami.

Na środek tortu wyłożyć wystudzone orzechy w czekoladzie.

Tort wstawić do lodówki na co najmniej 12 godzin.

sobota, 20 lutego 2010

Czekoladowe biscotti z orzechami włoskimi, suszonymi śliwkami i... czekoladą.


Na czekoladowy weekend.
To mój pierwszy raz z tym przysmakiem. I zakochałam się w nich. Zakochaliśmy. ;-)

Biscotti to dwukrotnie pieczone ciastka z dodatkiem migdałów czy innych orzechów: laskowych, włoskich, pistacjowych. Każdy chrupiący akcent jest pożądany.
Często do biscotti dodaje się suszone i kandyzowane owoce: morele, śliwki, wiśnie oraz aromatyczne przyprawy, jak cynamon czy anyż. Aromat wzbogaca się dodatkiem startych skórek owoców, esencjami i alkoholem.
Zazwyczaj proporcje mąki i cukru wynoszą 2:1. Cukru można oczywiście użyć mniej (kiedy dodajemy czekoladę lub słodkie owoce).
Do pierwszego upieczenia ciasto formuje się na kształt długiego, płaskiego "bochenka", który po upieczeniu kroi się na ukośne plastry, a następnie piecze (a właściwie suszy) w niższej temperaturze.
Kiedy biscotti wystygną, można je pokryć rozpuszczoną czekoladą.

Ciasteczka można bardzo długo przechowywać, w metalowej puszcze lub słoju na ciasteczka.


Czekoladowe biscotti z orzechami włoskimi, suszonymi śliwkami i kawałkami czekolady
ok. 45 ciastek

* 3 jajka
* 140 g (2/3 szklanki) cukru
* 340g (2 szklanki) mąki pszennej
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia
* 4 łyżki gorzkiego kakao
* 100g orzechów włoskich, z grubsza posiekanych
* 100g suszonych śliwek, każda pokrojona na 6 części
* 100g gorzkiej czekolady, grubo posiekanej

Jajka ubić z cukrem na jasny krem, dodać mąkę wymieszaną z kakao i proszkiem do pieczenia. Krótko zmiksować, aż składniki się połączą. Masa będzie dość lepka.
Dodać orzechy, śliwki i czekoladę, wymieszać.
Podzielić ciasto na dwie części, z każdej uformować płaski "bochenek" długości 25 cm i szerokości 8-10 cm. Ułożyć w odstępie ok. 10 cm na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piec 30 minut w temp. 180 stopni.
Upieczone ciasto przestudzić ok. 15 minut, następnie pokroić ukośnie na plastry grubości 1 cm. Ułożyć na blasze i piec w temp. 160 stopni po 10 minut z każdej strony (będą nie do końca wysuszone, ale wyschną po wystygnięciu).
Upieczone ciastka przełożyć na drucianą kratkę do wystygnięcia.
Przechowywać w puszcze lub słoju.


czwartek, 18 lutego 2010

Zupka z kubka. Ostrrraaa zupa serowa z grzankami.


Pogoda coraz mniej zimowa, słońce agresywnie przebija się przez chmury, natrętnie zagląda do okien, razi w oczy.
A już przyzwyczaiłam się do zimy. Do hałd śniegu wzdłuż ulic, na chodnikach, do sopli groźnie wiszących z dachów.
Lada chwila zazielenią się trawy, drzewa, a wróble już nieśmiało ćwiczą swoje trele :-). Całkiem to przyjemne. Można nałożyć lżejszą kurtkę, krótsze kozaki, zrezygnować z czapki.
Szalik i rękawiczki u mnie wciąż obowiązkowe.

Zupa krem serowa jest idealna na taki stan przejściowy. Gorąca, kremowa, bardzo aromatyczna, ostra i rozgrzewająca.


Kremowa zupa serowa
2 porcje

* 2 łyżki masła
* 2 łyżki mąki pszennej
* 100 ml mleka
* szczypta gałki muszkatołowej
* 500 ml wywaru mięsnego lub bulionu warzywnego
* 120g sera pleśniowego
* 120g serka topionego o dowolnym smaku
* 60g żółtego sera
* chili (pieprz cayenne) w proszku - ok. 1/2 łyżeczki lub więcej
* ew. sól i pieprz do smaku

Grzanki
* 1 czerstwa bułka lub 2 kromki czerstwego chleba
* 1 łyżeczka masła

Masło rozpuścić w rondlu, dodać mąkę i szybko wymieszać.
Dodać mleko i gałkę muszkatołową, chwilę pogotować.
Dodać drobno pokrojone sery, gotować na małym ogniu, często mieszając aż sery się rozpuszczą. Wlać bulion, gotować ok. 15- 20 minut, aż zupa zgęstnieje, doprawić chili, ew. solą i pieprzem.

W czasie kiedy zupa się gotuje przygotować grzanki.
Pieczywo pokroić w drobną kostkę, smażyć na maśle przez kilka minut, aż grzanki się zrumienią.

środa, 17 lutego 2010

Mój zwierzyniec czyli Światowy Dzień Kota.

Dziś nie będzie o gotowaniu. Będzie o kotach, o moich towarzyszach.
A że nie o gotowaniu, nie znaczy, że nie o kuchni. Bo koty są wszędobylskie i uwielbiają ze mną w kuchni przebywać :-) Taka już ich kocia natura.

Fuzia i Toffi są z nami od ponad półtora roku i towarzyszą nam we wszystkich czynnościach życia codziennego. Od pobudki i śniadania zaczynając (w pełnym zakresie - od przygotowania, poprzez konsumpcję, aż do zmywania naczyń), poprzez obiad, kolację, na kąpieli kończąc :-).
Nie odpuszczą żadnej okazji bycia pomocą kuchenną i asystowania we wszystkich czynnościach dnia codziennego.
Toffisiowi nie straszne odkurzanie, które zawsze kończy się odkurzaniem kociego futra, Fuzia ucieka gdzie pieprz rośnie (jak ten odkurzacz bucy!).
Uwielbiają asystować przy zmywaniu naczyń (tylko nie chlap na mnie wodą!).
W Toffisia męskiej naturze ukryty jest prawdziwy kucharz (pokaz mi tu jak kroisz to mięso) i smakosz oliwek w jednej osobie :D. W jednym kocurze być chyba powinno :-)
Fuzia do mięsa podchodzi z dystansem, ogranicza się do stania na podłodze i skomlenia o kawałek surowego kurczaka. A o tym, że kroi się mięso zawsze wie pierwsza.
Prawdziwą kocia miłością są kąpiele. Ale nie kocie kąpiele, co to to nie. Ograniczają się do dumnego przechadzania się po krawędzi wanny i polowania na pianę unoszącą się na wodzie.
Po spuszczeniu wody obowiązkowo trzeba wejść do wanny i wychłeptać resztki :-)
I można by tak opowiadać bez końca...


Jedno jest pewne - kot wnosi do domu dużo ciepła, spokoju. Kot nie wymaga dużo, może zostać w domu cały dzień, nie będzie hałasował i przeszkadzał sąsiadom.
Obecność kota relaksuje, wycisza, nie ma lepszego lekarstwa na stresy, smutek i złość, niż mruczący kot na kolanach. Kot wyczuje zły nastrój i chorobę, przyjdzie, przytuli się...
Kot z reguły nie narzuca się, nie wymaga długich spacerów, a doskonale wypełnia pustkę w domu :)
Wśród różnych kocich charakterów każdy znajdzie towarzysza dla siebie. Towarzysza będącego cały czas zagadką, magiczną zagadką :-)
Koty są towarzyskie, ciekawskie i odważne. Posiadają doskonałą zdolność adaptacji, świetnie nadają się do mieszkania w bloku, nawet niewielkiego, są idealnymi towarzyszami dla osób zabieganych i aktywnych.
Kotu wystarczy miseczka jedzenia i czysta woda. I zaciszny kącik, gdzie może się udać ;-)
Kot nie jest drogi w utrzymaniu, a za to co dostaje odpłaca się swoją kocią miłością, której nie kupimy za żadne pieniądze.



Przedstawiam zatem nasz koci duet, czyli black&white&ginger.


Toffiś pojawił się u nas pierwszy, na początku czerwca 2008.
Miał 6 tygodni. Był mały, głodny, brudny. 600g kociego nieszczęścia.
Pomieszkiwał w kotłowni razem z kocią mamą i czwórką rodzeństwa.
Marzył nam się kot z charakterem, i z całej piątki wybraliśmy tego, który wiódł prym i był tym najsilniejszym i najbardziej niegrzecznym z małych.
Wtedy jeszcze nie do końca byliśmy świadomi jaki kot może mieć charakterrrek...


Dzień pierwszy w nowym domu


I po dwóch tygodniach


4-miesięczna kocia młodzież


8,5-miesięczny "prawie kocur"



I dziś, dziś już wiemy co znaczy mieć kota z charrakterem :-) To kot, na którego miłość trzeba sobie zapracować.



Fuzia trafiła do nas jako 5-miesięczna koteczka. Malutka, chudziutka, wyciągnięta z ciemnej i brudnej piwnicy. Decyzję o przyjęciu jej do naszej rodziny podjęliśmy w jednej chwili.
Dziś nie wyobrażamy sobie życia bez niej. To prawdziwa przylepa, potrafi przespać cały dzień na kolanach, o ile sobie na to zasłużymy :-)

Początki...



Panienka ma już 10 miesięcy



I dziś




wtorek, 16 lutego 2010

Rosyjskie herbatniki orzechowe. Russian tea cakes


Czas na deser. W rosyjskim stylu oczywiście.

Zabawa w ramach rosyjskiego tygodnia zakończyła się w niedzielę, mnie do przedstawienia zostały ciasteczka.
Przepyszne, delikatne, bardzo kruche rosyjskie herbatniki orzechowe. Z ekstraktem waniliowym, który nadaje im niesamowitego aromatu, ze słodką cukrową otoczką, waniliową a jakże!

Obserwuję od dłuższego czasu swoje zamiłowanie do słodkości i dochodzę powoli do wniosku, że ciasteczka to jest to, co lubię piec najbardziej. Lubię zagniatać kruche ciasto (a wiem, że mało kto pała do tego miłością ;-) ), wałkować i wycinać. Albo formować małe słodkie pyszności, każdą kuleczkę oczywiście ważąc. Każde ciasteczko musi być identyczne, ale o tym już kiedyś wspominałam :-)
I to co lubię w pieczeniu ciasteczek najbardziej. Zapakować w małe celofanowe woreczki, przewiązać wstążką i dzielić się. Widzieć radość obdarowanego.
Dla siebie lubię ciasteczka zapuszkować i czekać, aż dojrzeją. Najlepsze są po kilku dniach, kiedy smaki się połączą, ciasteczka lekko skruszeją i nabierają doskonałego aromatu i smaku!
Koniecznie więc pieczcie ciasteczka wcześniej i odstawiajcie "na później'. Albo pieczcie więcej i też zostawiajcie.


A jakie ciasteczka Wy lubicie najbardziej? Kruche, owsiane, a może z marmoladą lub w czekoladzie? :-)



Russian tea cakes. Orzechowe herbatniki.
Składniki na 45 ciasteczek

* 200g miękkiego masła
* 50g cukru pudru
* 100g drobno posiekanych lub grubo zmielonych orzechów włoskich
* 250g mąki pszennej
* 1 łyżka ekstraktu z wanilii

Do obtoczenia
* ok. 150g cukru pudru (użyłam domowego cukru waniliowego)

Masło utrzeć z cukrem pudrem na jasną masę, dodać ekstrakt, orzechy i mąkę. Wszystko dokładnie połączyć.
Z ciasta uformować kuleczki (każda po 13 g), włożyć do lodówki na ok. godzinę.
Ułożyć na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia w odstępach 3 cm. Piec w temp. 180 stopni przez 15-18 minut, aż ciasteczka nabiorą złotego koloru.
Cukier puder przesiać do głębokiej miski, obtaczać w nim gorące ciasteczka, potrząsając miską.
Po wystudzeniu obtoczyć ponownie.
Przechowywać w puszce lub słoiku.

poniedziałek, 15 lutego 2010

Rosyjski chleb żytni. Na zakwasie.


Rosyjskich pyszności ciąg dalszy. Tym razem pieczywo - u mnie chleb 100% żytni na zakwasie.

Przez wzgląd na historię i problemy z jakimi naród rosyjski borykał się na przestrzeni wieków, nie dziwi, że chleb od zawsze był w jadłospisie Rosjan na pierwszym miejscu, był nieodzownym elementem każdego posiłku.
Swojego czasu (do początków XX w.) Rosja ze względu na obfitość plonów żyta, prosa, jęczmienia, owsa czy gryki była "spichlerzem Europy". Ogromne tereny, nawadniane przez rzeki i jeziora gwarantowały doskonałe zbiory przez okrągły rok. Wiele gatunków zboża uodporniło się na trudne warunki klimatyczne, zapewniając wyżywienie w ciężkich czasach, a i duża część przeznaczana była na eksport.
Chleby od początku wypiekano z mąki żytniej, często z dodatkiem pszennej. Tak samo dziś, jak i dawniej uznaniem cieszą się wypieki z dodatkiem maku, kolendry, ziarenek kminku i ziaren słonecznika. Rosjanie lubują się w pieczywie z dodatkiem miodu.


Chleb rosyjski jest bardzo smaczny, niekwaśny i dość delikatny jak na pieczywo w pełni żytnie. Świetnie smakuje zarówno z dodatkami wytrawnymi (z serami czy wędliną), jak i na słodko - np. z twarogiem i miodem.



Chleb rosyjski 100% żytni
(średniej wielkości bochenek - forma 25x11 cm)

Zaczyn
* 1 łyżka zakwasu żytniego
* 80g mąki żytniej razowej
* 120g wody

Wymieszać i odstawić w ciepłe miejsce na 6-8 godzin

Ciasto chlebowe
* cały zaczyn 200g
* 250g wody
* 320g mąki żytniej typ 720
* 80g mąki żytniej razowej

W misce rozmieszać zaczyn z wodą, dodać pozostałe składniki i krótko wymieszać. Ciasto będzie kleiste i dość gęste.
Przełożyć do natłuszczonej i wysypanej otrębami żytnimi foremki, wyrównać wierzch, lekko nasmarować oliwą, przykryć natłuszczoną folią.
Odstawić do wyrośnięcia na 2-3 godziny (chleb wypełni całą formę - należy uważać żeby nie przerósł).
Piec 20 minut w temp. 230 stopni, następnie 40 minut w temp. 180 stopni.
Studzić na kratce.

niedziela, 14 lutego 2010

Pirożki rosyjskie z ciasta na śmietanie. Z farszem z kiszonej kapusty, grzybów i grochu oraz ziemniaczano-serowym.


Drugi już Festiwal Kuchni Rosyjskiej prowadzony na CinCinie przez Joannę rozpoczął się w poniedziałek, a dziś niestety już się kończy. Niestety, ponieważ już swoim "starym zwyczajem" nie miałam okazji przygotować wszystkich potraw, które zaplanowałam.
Przez te kilka dni upiekłam, ugotowałam i usmażyłam więcej potraw niż na blogu zaprezentuję. A to dlatego, że:
- zniknęły szybciej niż zdążyłam chwycić za aparat;
- kiedy wrócę z pracy, późnopopołudniowe światło nie nastraja pozytywnie do robienia zdjęć;
- potrawy nie były z gatunku tych, które lubią obiektyw ;-)

O kuchni rosyjskiej ode mnie słów kilka.

Podstawą kuchni rosyjskiej są wyroby mączne (jak bliny, kluski czy pielmieni - rosyjskie pierożki) i kasze (z gryki, prosa czy jęczmienia), wywodzące się z kuchni staroruskiej, które mogły stanowić podstawę każdego posiłku oraz grzyby - solone, smażone, duszone, gotowane i suszone, których pod dostatkiem w gęstych lasach. Stanowią zarówno dania samodzielne (zwłaszcza duszone i smażone, ze śmietaną), są dodatkiem do farszów, suszone nadają zupom i kaszom niepowtarzalnego smaku i zapachu.
Bogactwo mórz, do których Rosja ma dostęp, zapewnia świeże ryby, przygotowywane na wiele sposobów - gotowane, pieczone, suszone i spożywane na surowo. Stanowią doskonałą bazę nadzienia do pirogów czy pielmieni.

Ze względu na ogromną rozpiętość obszaru Rosji, a co za tym idzie różnorodny klimat i warunki życia, kuchnia rosyjska jest bardzo zróżnicowana. Na obszarze całego kraju znajdziemy zarówno jeziora i rzeki, których okolice porośnięte są gęstymi lasami, jak i ubogą w roślinność tundrę, nierzadko o charakterze stepowym czy prawie pustynnym.
Ogromne różnice temperatur w obydwu strefach klimatycznych - umiarkowanej i polarnej, przez wieki nauczyły Rosjan zaradności, szacunku do pożywienia i racjonalnego gospodarowania.
Trudne warunki życia na przestrzeni wieków bardzo mocno odcisnęły swe piętno w kuchni narodowej. Dania są przede wszystkim proste, pożywne, kaloryczne i obfite. Przez wiele stuleci, pod wpływem wydarzeń historycznych, kuchnia rosyjska mocno ewaluowała, nabierała smaków, finezji i różnorodności.
To dzięki kucharzom francuskim z okresu Napoleona dania stały się lżejsze i bardziej urozmaicone, ale wciąż tak samo pożywne.
Dzięki państwom dawnych republik radzieckich, które usamodzielniły się po latach przymusu wspólnoty, można w kuchni rosyjskiej znaleźć ich smaki. Nie obce kuchni rosyjskiej naleciałości azjatyckie, gruzińskie, tatarskie, słowiańskie, niemieckie, włoskie czy w końcu francuskie.

Ale nie tylko czerpała przez wieki kuchnia rosyjska z międzynarodowych smaków. Potrafiła też dzielić się tym, co ma najlepsze. Dla nas potrawy kuchni rosyjskiej nie są na ogół zaskakujące, bo przez cały czas obie kultury nawzajem się uzupełniały.
Bo kto by dziś pomyślał, że "nasze" pierogi tak naprawdę naszymi nie są. Że od Rosjan "zapożyczyliśmy" kefir, a także barszcze czy zwyczaj kiszenia ogórków i kapusty.


Dziś przedstawię przepis na pieczone pirożki rosyjskie z ciasta na śmietanie.
Przepis (z moimi modyfikacjami) pochodzi z tej strony, swoją drogą kopalni wspaniałych pomysłów na pyszne dania.
Ciasto na pierożki jest miękkie, bardzo dobrze się wałkuje, doskonale skleja, a po upieczeniu jest delikatne i miękkie, lekko chrupiące z wierzchu. Po ostudzeniu mięknie, ale pirożki nadal pozostają bardzo smaczne.

Przygotowałam do nich dwa rodzaje farszu: z kapusty kiszonej, grzybów i grochu oraz ziemniaczano serowy. Można oczywiście nafaszerować dowolnym nadzieniem, według własnych upodobań.

Podałam je z kefirem posypanym posiekaną kolendrą.

Upieczone pirożki można zamrozić. Rozmrażać w temperaturze pokojowej, później odgrzać przez ok. 10-15 minut w temp. 150 stopni lub zjeść na zimno.



Pieczone rosyjskie pirożki
(ok. 50 średniej wielkości pirożków)

Ciasto
* 550g mąki pszennej
* 170g śmietany 18%
* 80g maślanki
* 150g oleju
* 2 łyżeczki soli

Do posmarowania
* 1 jajko + 4 łyżki mleka

Składniki wymieszać z misce i zagnieść gładkie, elastyczne ciasto (zagniatałam ok. 30 minut). Przykryć i odstawić na ok. godzinę, aby odpoczęło.


Farsz z ziemniaków i twarogu

* 120g twarogu
* 220g ziemniaków (waga po ugotowaniu)
* 1 średnia cebula, posiekana drobno
* sól i pieprz do smaku

Twaróg i ziemniaki rozgnieść widelcem, wymieszać z cebulką i przyprawić.


Farsz z kiszonej kapusty z grzybami i grochem

* 2 garści kiszonej kapusty
* 3 suszone grzyby
* 5 dużych pieczarek
* 2 garści grochu
* 1 duża cebula
* sól i dużo pieprzu

Grzyby suszone namoczyć na noc, następnie ugotować i drobno posiekać.
Groch namoczyć na noc, ugotować do miękkości.
Pieczarki i cebulę drobno posiekać, udusić na łyżce oleju.
Kapustę posiekać, udusić, dodać pozostałe składniki. Wszystko razem smażyć ok. pół godziny, aż woda wyparuje a farsz będzie dość ścisły

Taka ilość farszu (oba rodzaje) wystarczyła mi idealnie na tę porcję ciasta.

Ciasto podzielić na 3 części, wałkować na grubość 4 mm.
Wycinać szklanką kółka o średnicy ok. 7 cm, lekko rozciągać palcami, nakładać solidną łyżeczkę farszu. Sklejać brzegi, układać na blaszce wyłożonej papierem do pieczenia, przykrywać ściereczką
Smarować jajkiem roztrzepanym z mlekiem, posypać makiem/sezamem.
Piec w temp. 180 stopni ok. 20-30 minut (piekłam 20 minut z termoobiegiem i 5 minut pod grillem, do zrumienienia).

czwartek, 11 lutego 2010

Bułki hamburgerowe z sezamem. Jak w McDonald's. Hamburger Buns.


Bardzo długo testowałam różne przepisy na bułki do hamburgerów. Wstyd przyznać, ale dążyłam do tego aby uzyskać smak bułek, jakie serwują w McDonaldsach... :-) Miękkie, maślane, lekko słodkie.
I to nie tak, że się tam stołuję, bo nie pamiętam kiedy ostatnio jadłam jakikolwiek fastfood. Ale mam w domu miłośnika pizzy, hamburgerów i kebabów. :-) Oczywiście tych w domowym wydaniu.
Tak więc testuję. Smażę tortille, przyprawiam mięso, stale szukam nowych przepisów na pizzę, bo a nuż uda się coś poprawić w smaku, który wydaje się nam idealny.
Są przepisy, do których stale wracam, a i tak za każdym razem potrawy smakują inaczej. A bo to inna mąka, nie takie mięso czy piekarnik nie chce współpracować.

I pewnie nie przestanę testować nowych przepisów, ale teraz to są dla nas idealne hamburger buns. Najlepsze bułeczki do hamburgerów.
Można mrozić, po rozmrożeniu smakują jak świeże. Można podgrzać w piekarniku lub zrumienić pod rozgrzanym grillem.



Bułki hamburgerowe z sezamem
10 dużych bułek

* 500g mąki pszennej typ 450 wysokobiałkowej (co najmniej 12% białka)
* 300 ml mleka
* 10g świeżych drożdży
* 50g miękkiego masła
* 30g (2 łyżki) cukru
* 1 łyżka miodu
* 5g(1 łyżeczka) soli

Na wierzch
* mleko do posmarowania
* sezam do posypania

Do pieczenia: blacha wyłożona papierem do pieczenia

Lekko ciepłe mleko wymieszać z drożdżami cukrem i miodem, odstawić na 15 minut.
Mąkę przesiać do miski, dodać sól, wlać mleko z drożdżami, dodać masło i wyrabiać gładkie, elastyczne ciasto o dobrze rozwiniętym glutenie (rozciągane ciasto powinno tworzyć błonkę). Wyrabianie ręczne trwa ok. 30 minut, mikserem ok. 10-12 minut.
Miskę przykryć folią i zostawić ciasto do wyrośnięcia na 1,5 do 2 godzin. W trakcie wyrastania złożyć dwukrotnie (wyjąć na blat, lekko rozciągnąć i złożyć jak list).
Wyrośnięte ciasto podzielić na kawałki po ok. 90g każdy. Uformować okrągłe bułki, ułożyć na blasze, przykryć folią i zostawić do wyrośnięcia na 60 minut.

Wyrośnięte bułki posmarować mlekiem i posypać sezamem. Piec 15-20 minut w temp. 180 stopni.

środa, 10 lutego 2010

Gulasz wołowy z grzybami, marchwią i pasternakiem.


Po powrocie z pięciogodzinnej przechadzki na kilkunastostopniowym mrozie (tak, tak, w lasach Gór Świętokrzyskich cały czas utrzymują się takie temperatury) marzyliśmy tylko o kubku gorącej herbaty i gorącym posiłku.
Czekał na nas garnek zupy pomidorowej i gulasz.
Wołowy gulasz z suszonymi borowikami, słodką marchewką i pasternakiem. Gorący, aromatyczny, sycący. Zjedliśmy z chlebem razowym.
Marchewka i pasternak podsmażone lekko na patelni nabierają wspaniałego, słodkiego smaku.


Gulasz wołowy z grzybami
(4 porcje)

* 600g wołowiny (np. łopatki)
* 2 duże cebule
* 2 średnie marchewki
* 2 koszenie pasternaku (ew. pietruszki)
* 2 garście suszonych grzybów
* 4 łyżki oliwy do smażenia

Grzyby zalać 500 ml zimnej wody i moczyć przez 3-4 godziny. Ugotować w tej samej wodzie.
Mięso pokroić na kawałki "na jeden kęs", mocno obsmażyć niewielkimi partiami na silnie rozgrzanym oleju. Przełożyć do garnka, zalać wodą z gotowania grzybów.
Na tym samym tłuszczu lekko zrumienić cebulę pokrojoną w piórka, dodać do mięsa.
Następnie lekko zrumienić pokrojoną marchewkę i pasternak, przełożyć do garnka. Dodać pokrojone na kawałki grzyby i wszystko razem dusić pod przykryciem ok. 40-60 minut, aż mięso będzie miękkie.
Doprawić solą i pieprzem.
Podawać z chlebem, makaronem lub z kaszą.

niedziela, 7 lutego 2010

Köttbullar i porkkanalaatikko, czyli szwedzkie klopsiki mięsne i zapiekanka z marchwi i pasternaku.

Obfituje nam początek roku w kulinarne zabawy.
W tym tygodniu mieliśmy przyjemność "gościć" w krajach skandynawskich, a to za sprawą Kirii.
Mieszkanka północy wprowadziła nas w krainę rarytasów kuchni skandynawskiej. I chociaż oficjalnie tylko Dania, Szwecja i Norwegia są krajami Skandynawii, my podczas zabawy zahaczamy również o kuchnię Islandii i Finlandii. A to dlatego, że wszystkie te kraje leżą w podobnej strefie klimatycznej.

Nie udało mi się niestety wykorzystać wszystkich przepisów z listy, którą przygotowałam sobie na ten tydzień. Skupiłam się na treściwych daniach mięsnych, wszak i u nas trwa mroźna zima.
O przepisach nie zapominam, będą wykorzystywane na bieżąco.


Spośród wielu rodzajów mięsa wykorzystywanych obecnie w kuchni skandynawskiej , najbardziej popularna jest wołowina i jagnięcina. Skupiłam się na mięsie wołowym przygotowując Köttbullar - szwedzkie klopsiki mięsne, znane również pod nazwą meatballs (kupiłam kawał łopatki wołowej z młodej sztuki - mięso wyglądało niczym cielęcina: miękkie i różowe).
Mięso podałam na dwa sposoby - pierwszego dnia na ciepło, zatopione z sosie śmietanowo-musztardowym; drugiego dnia na zimno, z tym samym sosem na zimno oraz kofiturą z czarnej porzeczki (w zastępstwie żurawiny).
Drugim przygotowanym przeze mnie daniem mięsnym jest gulasz z wołowiny, grzybów, marchwi i pasternaku. Wszystko długo razem duszone, doskonałe na zimową porę.
Przepis niebawem.

Ze względu na warunki klimatyczne szerokie zastosowanie mają wszelkie warzywa korzeniowe - marchew, pasternak czy ziemniaki.
I to właśnie marchew i pasternak (z dodatkiem selera) wykorzystałam w jednej z przygotowanych potraw - porkkanalaatikko.



Przepis na meatballs (Köttbullar)
4-5 porcji (ok. 40 klopsików)

* 300g wołowiny
* 150g wieprzowiny
* 100g mięsa drobiowego
* 1 czerwona cebula, drobno posiekana
* pół białej cebuli, drobno posiekanej
* 1/2 szklanki tartej bułki (lub 1 czerstwa bułka)
* 1/2 szklanki mleka
* 2 ząbki czosnku
* 1 jajko
* 1/4 łyżeczki mielonego cynamonu
* 1/4 łyżeczki zmielonego ziela angielskiego
* 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej
* sól i świeżo zmielony pieprz

Sos śmietanowo-musztardowy

* 500ml wody
* 2-3 listki laurowe
* 3-4 kulki ziela angielskiego
* pół łyżeczki soli
* 2 łyżki śmietany 18-22%
* 1 łyżeczka mąki pszennej
* 1 łyżka musztardy (użyłam Dijon i rosyjskiej)

Cebulę zeszklić na 2 łyżkach oliwy (nie brązowić). Bułkę namoczyć w mleku.
Mięso zmielić i wymieszać z pozostałymi składnikami, przyprawiając do smaku solą i pieprzem.
Z wyrobionej masy wilgotnymi dłońmi formować kulki wielkości orzecha włoskiego.
Zagotować wodę z przyprawami, wrzucać po 8-10 kulek i gotować 2-3 minuty od ponownego zawrzenia wody. Osączać na papierowym ręczniku i zostawić do wystygnięcia.

Wodę gotować na dużym gazie, redukując jej ilość o połowę (powinno zostać ok. 200 ml), dodać śmietanę wymieszaną z mąką i musztardą. Gotować mieszając ok. 5 minut, aż sos zgęstnieje.

Ugotowane klopsiki smażyć na złoty kolor na patelni w dość głębokim oleju (warstwa ok. 2 cm).



Porkkanalaatikko - zapiekanka z marchwi i pasternaku
inspirowane przepisem Kirii z forum CinCin
4 porcje

* 8 marchewek średniej wielkości
* 2 średnie korzenie pasternaku
* 4 łyżki masła
* 1 jajko
* 2 łyżki gęstej śmietany
* 1 łyżka miodu
* sól i pieprz do smaku

Posypka
* 4 łyżki bułki tartej
* 4 łyżki masła

Marchew i pasternak obrać, pokroić w słupki, smażyć na maśle pod przykryciem ok. 20 minut, do lekkiego zbrązowienia. Zmiksować na jednolitą masę, dodać jajko, śmietanę i miód, doprawić solą i pieprzem.
Przełożyć do 4 małych naczyń do zapiekania, posypać bułką tartą i położyć po łyżce masła.
Zapiekać ok. 30-40 minut w temp. 180 stopni.

czwartek, 4 lutego 2010

Shortbread. Petticoat Tails.


Wrócić do domu, zjeść talerz gorącego rosołu. Koniecznie z cienkim makaronem, marchewką i natką pietruszki.
Zrobić herbatę. Zieloną, ze skórką pomarańczową i cytryną. I zjeść ciastko.
CiastkA. :-)

Shortbread kojarzone są głównie za Szkocją, a to za sprawą szkockiej królowej Marii, która podobno była wielbicielką tych kruchych i słodkich ciastek. Teraz popularne i wypiekane w całej Wielkiej Brytanii, znane są na całym świecie.
Pierwotnie shortbread wypiekane były z cukru, masła i płatków owsianych w proporcjach 1:2:3. Obecnie pieczone są z różnego rodzaju mąk, ale nadal z dużą zawartością tłuszczu w cieście.
Ciastka swoją nazwę zawdzięczają staroangielskiemu znaczeniu słowa "short" które oznaczało ową właśnie kruchość.
Mogą przybierać różne kształty:
- "petticoat tails" - pieczone w formie koła, następnie dzielone na trójkąty;
- "shotrbread rounds" - formowane pojedynczo okrągłe ciasteczka;
- "shortbread fingers" - grube prostokątne ciastka.
Bez względu na kształt, ciasteczka przed pieczeniem są ozdabiane, nakłuwane widelcem lub wypiekane w specjalnych foremkach.
Shortbread piecze się w niskiej temperaturze, żeby nie mogły się zrumienić. Powinny zostać niemalże białe lub co najwyżej przybrać jasnobeżową barwę.


Shortbread
(32 ciastka)

* 200g mąki pszennej
* 70g mąki ziemniaczanej
* 40-90g drobnego cukru lub cukru pudru - ilość w zależności od tego jak słodkie ciastka lubimy (ja użyłam 40g cukru pudru)
* 180g masła z lodówki
* 2 łyżki grubego cukru do posypania

Do pieczenia: blacha wyłożona papierem do pieczenia

Mąkę i mąkę ziemniaczaną przesiać do miski, dodać cukier, wymieszać.
Masło pokroić na małe kawałki, dodać do mąki i siekać lub wyrabiać końcami palców, aż powstaną małe okruszki. Można zrobić to w malakserze.
Dodać 2-3 łyżki zimnej wody i szybko zagnieść gładkie ciasto. Podzielić na 2 części, każdą rozwałkować na koło o śr. 20 cm i grubości 5 mm.
Przenieść na blachę, powierzchnię nakłuć widelcem, ostrym nożem lekko naciąć dzieląc każdy placek na 16 trójkątów.
Delikatnie spryskać wodą i posypać cukrem.
Piec w temp. 160 stopni przez ok. 15-20 minut, zbytnio nie rumieniąc.
Jeszcze gorące ciasta pokroić wg zaznaczonych wcześniej nacięć.

poniedziałek, 1 lutego 2010

Makaron z boczkiem i fasolką szparagową. Ekspresowo.


Fasolka z zamrażalnika, z jesiennych zapasów.
Boczek, dla smaku, z lodówki.
Pieczarki, cebula i czosnek.
Śmietana.
I makaron.

Są takie dania, których przygotowanie trwa chwilę. Do których wystarczy włożyć serce, a smak sam się odnajdzie w tym co stworzymy.
Dla mnie takie właśnie są dania z makaronem. Doskonałe na szybki obiad czy obiadokolację. Nieważne co mam w lodówce. Wystarczy podgrzać i zamieszać. I zjeść. Banalne :)


Makaron z boczkiem i fasolką szparagową
2 porcje

* 200g makaronu spaghetti
* 50g wędzonego boczku, pokrojonego w paseczki + 2 łyżki oliwy
* 100g pieczarek, drobno posiekanych
* 1 mała cebula, posiekana
* 100g mrożonej lub świeżej fasolki szparagowej, pociętej na kawałki
* 2 ząbki czosnku
* 4 łyżki kwaśnej śmietany
* sól i świeżo zmielony czarny pieprz

Wstawić wodę na makaron.
Oliwę rozgrzać na patelni, dodać boczek i cebulę, po 3 minutach dodać pieczarki. Smażyć na średnim ogniu 3-4 minuty.
Wrzucić makaron do garnka.
Dodać fasolkę szparagową, przykryć patelnię. Dusić ok. 3-4 minut, aż fasolka się rozmrozi, dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i śmietanę, wlać pół chochelki wody z makaronu. Doprawić solą i pieprzem.
Wymieszać z ugotowanym makaronem, chwilę razem podgrzać. Posypać parmezanem.