![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjz5s8iQxzsFiaTPn-EzAoN4lgHN9HYfW8cCOw86pdx3ipu0tb8F9G_ti0nDR39PF-Ct-EfSrJfNq4MhUX9axoakuZsCzqjxrAqW0YlpLEqn1fmz9o6-JZXHRXQAc4KUEBfIC3R2rSBcK5P/s320/S8000401-2.jpg)
Dzisiejszego ranka wstawało się dużo przyjemniej, kiedy na zewnątrz jasno i słońce ukradkiem zagląda do okien :-) Do tego na początek weekendu zaplanowałam zrobienie faworków. I jak zaplanowałam tak zrobiłam (a właściwie wspólnie z L. na cztery ręce miksowaliśmy ciasto, wspólnie tłukliśmy wałkiem, wałkowaliśmy, kroiliśmy, formowaliśmy, smażyliśmy i na końcu sypaliśmy cukrem pudrem ;-) )
Przepisy na chrust, których przejrzałam niezliczone ilości, znacznie się od siebie różniły. Jedne zawierały mniej jajek, a więcej śmietany, w niektórych śmietanę pominięto. Były i takie z drożdżami czy proszkiem do pieczenia ;-) Z rumem, whisky, spirytusem czy w końcu octem.
Koniec końców, jako początkująca w temacie faworków, postanowiłam z przepisów skorzystać i połączyć je w jeden własny, w którym użyte ilości składników wydały mi się idealne.
Faworki wyszły bardzo lekkie, delikatne i chrupiące, z dużą ilością pęcherzyków powietrza. Oprószone lekkim jak puch cukrem pudrem smakują wyśmienicie!
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgdn2ExEJwiBbXP6oxu3_hYIij4pZq2xrZS5l1alB9_3FFqli3bb0GS39Rzii3R-3djVyT7efG9WBporEDK6bUon10kx9qGG72AFZ4byy7aijQZY_P2CvZ_t0U8V1fWSlqymLo03buZ8pzK/s400/S8000389-2.jpg)
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhQWSCvmKWG8dCl7Q3IdJgT5KsabjDHPQAioKbG2f53E6u3IJiOMfp9PxvHOq7EonjgazZSMwK6Fs5T_TAKyxetuVaCeMsJ2YaL2GdaAQC1d9K_9yRXl83wAhrh-DoY87q2db7maTh8C_8N/s400/S8000398-2-2.jpg)
Istotne jest, żeby ciasto rozwałkować bardzo cienko (nie ma z tym najmniejszego problemu, bo ciasto idealnie współpracuje). Faworki należy wkładać na rozgrzany olej małymi partiami (po 6-8 szt) i po chwili odwracać, a kiedy będą złote szybko wyjmować z tłuszczu łyżką cedzakową na ręcznik papierowy.
Do rozgrzanego oleju podczas smażenia (przed wkładaniem faworków z każdego rozwałkowanego placka), można wkładać po jednej ćwiartce obranego ziemniaka, który 'oczyszcza' olej i wyciąga z niego gorycz. Właściwą temperaturę tłuszcz osiągnął kiedy faworki skwierczą (a nie pływają w tłuszczu) i dość szybko łapią złoty kolor.
Z podanych proporcji otrzymałam 2 pełne talerze pysznego chrustu.
Chrust
* 5 żółtek
* 1 jajko
* 3 łyżeczki cukru
* pół łyżeczki soli
* 30g miękkiego masła
* 4 łyżki gęstej kwaśnej śmietany 18%
* 1 łyżeczka octu
* 1 łyżeczka spirytusu
* 350-370g mąki
Jajko i żółtka zmiksować z cukrem do białości. Dodać sól, masło, śmietanę, ocet i spirytus, dokładnie połączyć. Miksując dodać ok. 150-200g mąki, dopóki ciasto będzie dawało wyrabiać się mikserem. Następnie przełożyć ciasto na blat i wgnieść pozostałą mąkę. Ciasto powinno być gładkie, zwarte i elastyczne.
Ciasto lekko rozpłaszczyć, uderzać wałkiem ok. 5 minut, co jakiś czas składając. Zawinąć w folię i włożyć do lodówki na ok. 30 minut, aby odpoczęło.
Ze schłodzonego ciasta odkrawać po 1/4 , resztę trzymając pod folią. Wałkować bardzo cienko, w razie potrzeby podsypać niewielką ilością mąki. Kroić na paski szerokości 2-3 cm i długości ok. 8 cm, robiąc w środku podłużne nacięcie długości 2 cm, przez które przewlec jeden koniec ciasta.
W szerokim garnku rozgrzać olej, włożyć ćwiartkę ziemniaka i smażyć faworki małymi partiami na złoty kolor. Odsączać na papierowym ręczniku.
Po wystudzeniu obficie posypać cukrem pudrem.
9 komentarzy:
Agatko, chrusty wyglądają obłędnie pysznie! Bardzo je wszyscy lubimy, a nie robiłam jeszcze w tym roku. Piękne zdjęcia zrobiłaś!:)
mm zjadlabym tego chrustu :)
Zjadłabym, pysznie wygląda:)
Agatko, muszę koniecznie zrobić chrust, bo jeszcze nigdy nie robiłam:) Twój wygląda bardzo apetycznie:)
Chrup, chrup, chrup ... i już nie ma kilku faworków ;p
Co za cudeńka, chętnie chrupnęłabym sobie kilka :)))
dziewczyny, gdyby coś zostało, to chętnie bym się w Wami podzieliła, ale sama nie wiem kiedy to wszystko zniknęło :D
Trochę się pooblizuję. :) I tak nic innego mi nie pozostało. ;-)
Prześlij komentarz