niedziela, 31 maja 2009

Miniserniczki na zimno z malinami

Pyszny, lekki sernik na zimno, z wyczuwalnymi grudkami twarogu. Z galaretką z syropu malinowego i słodkimi malinami w całości. Z dodatkiem soku z cytryny i skórki pomarańczowej.


W oczekiwaniu na świeże, soczyste i słodkie maliny, na które jeszcze trochę trzeba poczekać, przygotowałam ten szybki deser w formie mini-serniczków.

Masa serowa powstała z połączenia bitej śmietany i prawdziwego twarogu, z dodatkiem kwaśnej gęstej śmietany dla przełamania słodyczy. Dodałam do niej skórkę pomarańczową i sok z cytryny. Dodatki te nie dominują smaku całości, ale świetnie komponują się z masą serową i nadają jej świeżości i aromatu. Warto o tym dodatku pamiętać, nie tylko przy tym deserze :-)
Galaretkę malinową przygotowałam z syropu malinowego z dodatkiem żelatyny. Zatopiłam w niej całe maliny, których smak był mocno wyczuwalny w całym deserze :-)

Do przygotowania galaretki można użyć malin w syropie dostępnych np. w sklepach Lidl, lub domowego soku z malin.

Składniki (8 porcji)

Masa serowa
* 15g żelatyny w proszku
* 50ml gorącego mleka
* 200g śmietanki kremówki 30-36%, zimnej
* 250g półtłustego twarogu, przetartego przez sitko
* 200g kwaśnej gęstej śmietany 18-22%
* 80g cukru pudru
* sok z połowy cytryny
* skórka otarta z 1 pomarańczy

Galaretka
* 500ml słodkiego syropu z malin
* 10g żelatyny w proszku
* ok. 300 malin, z syropu, świeżych lub mrożonych

Przygotowanie masy serowej
Żelatynę rozpuścić w gorącym mleku.
Kremówkę ubić na sztywno w misce.
W drugiej misce zmiksować twaróg ze śmietaną, cukrem, sokiem z cytryny i skórką pomarańczową.
Do ubitej śmietanki dodawać po łyżce masy serowej, cały czas miksując. Na koniec dodać mleko z żelatyną i dokładnie zmiksować.
Masą wypełnić 8 szklaneczek lub pucharków. Odstawić do lodówki do stężenia.

Przygotowanie galaretki
Syrop z malin podgrzać nie dopuszczając do wrzenia. Rozpuścić z nim żelatynę. Odstawić do ostudzenia.
Maliny poukładać na zastygniętej masie serowej, zalać wystudzoną galaretką i wstawić do lodówki do zastygnięcia.

środa, 27 maja 2009

Czosnkowe krewetki z masłem. I premiera :-)

To absolutna premiera :-)
To pierwsze danie z owocami morza na moim blogu. Pierwsze, ponieważ owoców morza nie jadam. To nie moje smaki, i to nie ich wina, problem jest we mnie :-)
Wolę mięso, sery i warzywa. Choćbym miała w nieskończoność jeść makaron, to z niego nie zrezygnuję. Na pewno nie na rzecz krewetek ;-)

Tym niemniej z przekazu wiem, że danie jest bardzo smaczne. Krewetki przyrządzone w ten sposób są delikatne i bardzo aromatyczne. Podczas pieczenia przechodzą smakiem czosnku i masła.
Doskonały pomysł na przystawkę, tym bardziej, że przygotowanie jest bezproblemowe i danie właściwie "samo się zrobi" w oczekiwaniu na gości. Krewetki przygotowane w ten sposób najlepiej podać zapieczone w pojedynczych naczyniach.

Przygotowanie tego dania wymaga naprawdę niewielu składników. Wystarczą krewetki, masło, czosnek, odrobina soku z cytryny, sól i świeżo zmielony czarny pieprz.
Minimalizm do potęgi, a efekt wyśmienity ;-)


Krewetki czosnkowe (2 porcje)
* 500g krewetek królewskich, obranych (surowych lub mrożonych)
* 100g masła
* 10-12 ząbków czosnku
* sok z połowy małej cytryny
* 1/4 łyżeczki sproszkowanej papryki
* sól i świeżo zmielony pieprz

Krewetki rozmrozić, umyć i osuszyć.
Masło w kawałkach włożyć do naczynia żaroodpornego (ok. 20x30cm), dodać przeciśnięty przez praskę czosnek, lekko posolić.
Położyć krewetki, polać sokiem z cytryny, oprószyć papryką, solą i pieprzem. Piec ok. 20 minut w temp. 200 stopni.

Podawać z bagietką do zbierania gorącego, aromatycznego masła :-)

niedziela, 24 maja 2009

Chleb z ciecierzycą


Dobiega końca "Tydzień z ciecierzycą" zorganizowany przez Agę-aa, która w tym tygodniu przewodziła również 32. edycji Weekendowej Piekarni.
I jak to bywa, postanowiła wykorzystać nadarzającą się okazję. Aby upiec dwie pieczenie na jednym ogniu, zaproponowała chleb z ciecierzycą właśnie :-)

Upieczony dziś chleb jest smaczny, lekko wilgotny, miękki i zaraz po upieczeniu ma chrupiącą skórkę. Świetnie smakuje z serem, myślę, że równie dobrze sprawdzi się jako baza do kanapek z wędliną :-)

Do jego upieczenia wykorzystałam gotowaną ciecierzycę, którą przez połączeniem ze składnikami ciasta chlebowego rozgniotłam widelcem. Lubię bowiem ciecierzycę ugotowaną al dente, jędrną, lekko twardą i stawiającą zębom lekki opór. Istniała więc obawa, że mikser podczas wyrabiania nie poradzi sobie z odpowiednim jej rozgnieceniem.
Pominęłam dodatek pieprzu, wodę zamieniłam na mleka i dodałam go więcej niż jest w przepisie. Uważam również, że soli należałoby dać trochę więcej.
Przepis podaję z moimi zmianami



Chleb z ciecierzycą

* 15g świeżych drożdży
* 250 + 70 ml ciepłego mleka
* 1,5 łyżeczki cukru
* 500g mąki pszennej
* 1,5 łyżeczki soli (przydałoby się jeszcze dodatkowa łyżeczka)
* 175g ugotowanej ciecierzycy
* 2 łyżki oliwy

Drożdże rozczynić w misce z 250ml mleka i cukrem. Odstawić na 15 minut.
Do drożdży dodać mąkę, sól, rozgniecioną ciecierzycę i wyrobić gładkie ciasto, pod koniec wyrabiania dodać oliwę (składniki połączyłam mikserem, następnie wyrabiałam ok. 15 minut ręcznie). W razie potrzeby dolewać po trochu dodatkowego mleka.
Przełożyć ciasto do miski, przykryć i odstawić na ok. 40 minut do wyrośnięcia (powinno podwoić objętość).
Lekko rozpłaszczyć, uformować bochenek (lub 2 mniejsze) i pozwolić wyrosnąć kolejne 40 minut.
Piekarnik rozgrzać do 250 stopni wraz z blachą. Chleb przełożyć na łopatę, naciąć i zsunąć na rozgrzaną blachę.
Zmniejszyć temperaturę do 200 stopni i piec ok. 40 minut, co jakiś czas spryskując ścianki piekarnika.



Przepis na chleb pochodzi z książki "The Ultimate Bread Machnie Cookbook" J. Shapter.


sobota, 23 maja 2009

Ciecierzyca z warzywami po azjatycku

Ciecierzyca jest prawdziwą bombą białkowo-węglowodanową. Zawiera witaminy w grupy B, jest bardzo bogata w błonnik. Kształtem przypomina orzechy włoskie i ma lekko orzechowy posmak, stąd też nazywana jest grochem włoskim. W Polsce stosowana jako pasza dla zwierząt :-) jest bardzo ważnym elementem kuchni bliskiego wschodu, a także hiszpańskiej, włoskiej i greckiej.

Mój pierwszy raz z ciecierzycą był dokładnie rok temu. Bo wtedy właśnie rozpoczęłam swoją przygodę z MM. Dziś już nie trzymam się diety tak rygorystycznie, ale pozostały mi pewne nawyki. I pewne smaki.

Jem zdecydowanie więcej warzyw, zarówno w postaci surowej, jak i tych gotowanych na parze. Staranniej dobieram składniki jadłospisu, zwracając uwagę, aby dieta była zróżnicowana, a organizm otrzymywał jak najwięcej witamin i minerałów :-)

I czuję się lepiej. Być może to co robię działa jak placebo, a może jednak coś w tym jest. Nie myślę o tym, przeszłam nad tym do porządku dziennego ;-)


Ciecierzycę można przygotować na wiele sposobów. Doskonale sprawdza się zarówno jako składnik sałatek, zup kremów, curry czy jako przekąska (prażona w piekarniku z przyprawami). Dziś przygotowałam ciecierzycę na sposób azjatycki. Smażona w woku z dodatkiem cebuli, czosnku, papryki, fasolki szparagowej i przypraw.
Gorące, sycące, aromatyczne i baaaardzo szybkie danie :-)


Polecam!

Potrawa zgodna z MM.


Ciecierzyca z warzywami po azjatycku (2 porcje)
* 50g suchej ciecierzycy
* 1 łyżka oliwy

* 1 duża cebula, pokrojona w piórka
* 2 ząbki czosnku

* pół czerwonej papryki, pokrojonej w kostkę
* 3 garście fasolki szparagowej (może być mrożona), pociętej w 3 cm kawałki
* 1 papryczka chili, drobno posiekana

* 150 ml przecieru lub soku pomidorowego (użyłam soku pozostałego z pomidorów z puszki)

* pół łyżeczki tartego imbiru

* szczypta mielonej kolendry
* szczypta kuminu


Ciecierzycę wypłukać, namoczyć w zimnej wodzie na 12-16 godzin, ugotować do miękkości (ok. 40 minut).
Jeżeli korzystamy z mrożonej fasolki szparagowej, lekko ją podgotować na parze.


Oliwę rozgrzać w woku, dodać cebulę i czosnek. Smażyć na dużym ogniu ok. 2 minuty, aż cebula mocno się zrumieni. Dodać paprykę, fasolkę i chili, smażyć aż pokryją się ciemnymi plamkami. Dodać ugotowaną ciecierzycę, przecier pomidorowy i przyprawy, dusić ok. 3-4 minuty, aż danie będzie gorące.
Można podać z ryżem ugotowanym na sypko.

środa, 20 maja 2009

Kurczak po węgiersku - jednogarnkowo


Wyśmienity kurczak w pysznym słodko-ostrym sosie z cebuli i papryki. Z dodatkiem chili i czosnku.
Danie jest bardzo łatwe do przyrządzenia, doskonale podzielne i bardzo dobrze się przechowuje w lodówce. Śmiało można przygotować większą ilość i podać odgrzane kolejnego dnia. Sos świetnie komponuje się zarówno z makaronem, jak i z ryżem.

Jeżeli kurczaka podamy bez powyższych dodatków, przepis jest zgodny z MM.

Kurczak przygotowany w ten sposób ma jeszcze jedną, niewątpliwą zaletę :-)
Przygotowuje się go w jednym naczyniu. Można więc zapomnieć o stercie garnków i naczyń do mycia. A u nas, przy braku rąk do zmywania, bardzo ważna cecha ;-)



Smacznego :-)


Kurczak po węgiersku (5-6 porcji)
* ok. 1 kg mięsa z kurczaka (mogą być górne części udek, podudzia, filety) - u nas 3 średniej wielkości filety i 6 podudzi
* 5 łyżek oliwy
* 3 łyżki masła
* 5 średnich cebul posiekanych w drobną kostkę
* 3 ząbki czosnku
* 3 łyżki sproszkowanej papryki (u nas 1,5 łyżki słodkiej i 1,5 łyżki ostrej)
* 2 papryczki chili drobno posiekane lub chili w proszku
* sól
* pół szklanki wody
* 1 łyżka octu winnego
* ok. 100g kwaśnej śmietany 18-22%

Kurczaka podzielić na porcje jeśli jest w całości. Jeśli mamy gotowe części, umyć je, oprószyć papryką i solą, obsmażyć lekko na rozgrzanych 3 łyżkach oliwy w garnku, w którym będziemy przygotowywać potrawę. Wyjąć na talerzy.
W garnku rozgrzać resztę oliwy, zrumienić cebulę, dodać czosnek, masło, pozostałą paprykę, chili i dokładnie wymieszać.
Włożyć kurczaka, podlać wodą i wlać ocet winny. Lekko posolić i dusić na małym ogniu pod przykryciem ok. 30 minut, aż mięso będzie miękkie. W razie potrzeby dolać wody, choć nie powinno być to konieczne, ponieważ mięso puszcza sok podczas duszenia.
Śmietanę rozprowadzić w miseczce z kilkoma łyżkami gorącego sosu z garnka i powoli wlewać do sosu.
Dusić jeszcze ok. 10 minut.

niedziela, 17 maja 2009

Cebularze lubelskie

Złociste, aromatyczne, z chrupiąca skórką. Nam najbardziej smakowały jeszcze gorące, prosto po wyjęciu z piekarnika, z plastrem żółtego sera.

W 2007 roku Cebularze lubelskie trafiły na listę produktów tradycyjnych.
Podobno te najlepsze można kupić właśnie w lubelskim, gdzie są bardzo znanym i jednym z najbardziej lubianych produktów regionalnych.
Wywodzą się z kuchni żydowskiej , a ich tradycja sięga czasów króla Kazimierza Wielkiego.


Nie wiem jak to się stało, ale dość długo już nie publikowałam nic co piekłam w ramach Weekendowej Piekarni.
Faktem pierwszym jest, że z braku czasu spowodowanego po pierwsze zmianą pracy, po drugie piękną pogodą, trochę mniej gotuję. Żywimy się głównie daniami szybkimi, których przygotowanie nie zajmuje dłużej niż pół godziny, rzadziej też odpalam piekarnik. Królują zupy, szybkie makarony, pierogi z czeluści zamrażarki :-) I wcale nam z tym nie jest źle.
Blog trochę cierpi, bo nic z naszej strawy nie nadaje się do opublikowania.

Drugim faktem jest, że w ubiegły weekend popełniłam bagietki z makiem i skórką pomarańczową, które w Piekarni gościły tydzień wcześniej. Ale, że była późna noc, to za fotografowanie się nie brałam. A następnego dnia schrupaliśmy je w pracy :-)

Dziś popełniłam cebularze, zaproponowane w ramach edycji 31. przez ZawszePolkę.

Już kiedyś wspominałam, że do cebuli i potraw z jej dodatkiem namawiać nas nie trzeba, tak było i tym razem.
Zapach jaki cebularze roznoszą po całym mieszkaniu podczas pieczenia, i jaki unosi się jeszcze długo po, jest nie do opisania. Tego trzeba doświadczyć.
Dwa pierwsze cebularze, które zjedliśmy, obłożyliśmy plastrami żółtego sera :-)

Do przepisu wprowadziłam drobne modyfikacje: zmniejszyłam ilość drożdży z 50 do 30g i zamieniłam margarynę na masło. Cebularze upiekłam z dodatkiem mąki pszennej razowej.


Cebularze (10 szt.)
* 30g drożdży świeżych
* 1 łyżka cukru
* 250 ml mleka
* 60g masła
* 400g mąki pszennej
* 100g mąki pszennej razowej (typ 2000)
* 1 łyżeczka soli
* 1 jajko, lekko roztrzepane (1 łyżkę odłożyć do posmarowania brzegów)

Nadzienie
* 10 cebul średniej wielkości (ok. 800g)
* 1 łyżeczka soli
* 2 łyżeczki oliwy
* 3 łyżki maku

Masło rozpuścić w rondelku, zalać połową mleka i odstawić do ostygnięcia.
Drożdże rozkruszyć do kubeczka, zasypać cukrem, dodać 2 łyżki mąki i pozostałe mleko. Dokładnie wymieszać i odstawić do wyrośnięcia.

W dużej misce wymieszać obie mąki z solą, wlać drożdże, masło z mlekiem i jajko. Wyrobić gładkie, elastyczne ciasto. U mnie trwało to ok. 5 minut mikserem na najszybszych obrotach i 3 minuty zagniatania ręcznego.
Kulę przełożyć do miski, przykryć folią i odstawić na ok. 1 godzinę do podwojenia objętości.

W czasie kiedy ciasto wyrasta, przygotować nadzienie.
Cebulę pokroić w niezbyt drobną kostkę, posolić i dusić na oliwie ok. 15 minut, aż zmięknie. Dodać mak i odstawić do wystudzenia.

Wyrośnięte ciasto podzielić na 10 części. z każdej uformować okrągły placek o średnicy ok. 12 cm. Wyłożyć po łyżce cebuli, brzegi posmarować jajkiem wymieszanym z 2 łyżkami mleka. Odstawić na 10 minut do wyrośnięcia.
Piec ok. 20 minut w temperaturze 200 stopni.

Smacznego :-)

wtorek, 12 maja 2009

Jogurt kawowo-pomarańczowy


Lato nadchodzi wielkimi krokami. Sezon truskawkowy tuż, tuż... nie mogę się doczekać kiedy będę się nimi opychać bez opamiętania. Będę chodzić z bólem brzucha, ale kolejnej porcji tej pyszności sobie nie odmówię.
Bo kiedy jak nie teraz tak się zajadać? Tym bardziej, że sezon truskawkowy trwa tak krótko.

Cieszę się na myśl, że moje szafki wypchane są po brzegi pustymi słoikami po zużytych ubiegłorocznych zapasach :-) Dzięki temu, że żaden, nawet najmniejszy i wydawałoby się, zupełnie niepotrzebny słoiczek, u mnie się nie zmarnuje.
I jak co roku pewnie mi ich zabraknie. Bo a to dżemy i soki z truskawek będę robiła w pierwszej kolejności, niedługo potem wiśnie (pod postacią dżemu i słodkich wiśni w ulepkowatym syropie chyba najbardziej przeze mnie ukochane ;-) ). Jeszcze później powidła śliwkowe, grzyby, paprykę w occie (uwielbiam tę słodycz przełamaną kwaśną octową nutą). Zakiszę też ogórki z zrobię sałatkę szwedzką na zimę.
Na koniec postanowiłam zamknąć w słoikach dynię. Nigdy tego nie robiłam (w ogóle z dynią zaprzyjaźniłam się ubiegłej jesieni) i ciekawość efektów mnie zżera. Ale na pożarcie będę musiała jeszcze co najmniej pół roku poczekać :-)

Uwielbiam planować coroczne przetwory. Może ktoś z Was mi podpowie do jeszcze w słoiki zamknąć można. Może ktoś podrzuci przepis na pyszne pomidory czy czosnek kiszony? :-)


Ale nie o tym miało być.
Zawsze w lodówce mam sporo nabiału. Gdzieś w roku co i ruch uchowa się pojemniczek z jogurtem, którego data ważności właśnie upływa, a na który kompletnie nie mam ochoty.
Jako, że zazwyczaj kupuję jogurty naturalne, a L. ich nie jada, musiałam wymyślić coś co zjadłby ze smakiem. Owoców, które w towarzystwie jogurtu czułyby się dobrze, późnym niedzielnym popołudniem w domu nie miałam. Jedynym ratunkiem była kawa, która o dziwo znalazła się w postaci rozpuszczalnej. Ale na takie właśnie ewentualności ją w domu trzymam.
I niech Was nie zmyli fakt, że jogurt jest z pomarańczą. Ćwiarteczkę z porannej konsumpcji znalazłam w lodówce. Za mało na jogurt pomarańczowy ;-)


Jogurt kawowo-pomarańczowy
* 2 płaskie łyżeczki kawy rozpuszczalnej
* 1 łyżka wrzątku lub gorącego mleka
* 2-3 łyżeczki cukru pudru (użyłam waniliowego własnej produkcji)
* ok. 200g naturalnego jogurtu niesłodzonego
* 2 łyżki soku z pomarańczy
* 1 łyżeczka skórki otartej z pomarańczy

Kawę i cukier rozpuścić we wrzątku, ostudzić. Wymieszać z jogurtem, dodać sok z pomarańczy.
Przełożyć do pucharka lub niewielkiej szklaneczki. Udekorować skórką pomarańczową.

Smacznego ;-)




sobota, 9 maja 2009

Muffiny śniadaniowe z ananasem

Pyszne, wilgotne, aromatyczne. Bardzo długo pozostają miękkie i świeże.
Doskonałe zarówno na śniadanie, jak i jako przekąska na wiosenny wypad za miasto :-) Nastała więc doskonała pora na ich upieczenie :-)


Łatwe do przygotowania, bo wymagają tylko połączenia składników. Szybkie do upieczenia, bo w piekarniku spędzają nie więcej niż 15-20 minut.
Moje przygotowałam na bazie kefiru, dodałam rozgniecione banany, a do środka włożyłam kawałki ananasa. Można użyć mleko, ale to właśnie kefir czy maślanka powodują, że muffiny są lekkie i wilgotne. Nie są przesadnie słodkie, a z dodatkami można dowolnie eksperymentować.

Muffiny śniadaniowe (12 szt.)

Składniki mokre
* 90 ml oleju
* 115 ml kefiru lub maślanki
* 1 duże jajko
* 2 średnie banany, rozgniecione

Składniki połączyć ze sobą w misce.

Składniki suche
* 240g mąki (ok. 1,5 szklanki)
* 2 płaskie łyżeczki proszku do pieczenia
* 90g cukru (niecałe pół szklanki)

Składniki przesiać do miski.

Dodatki
* 4-5 plastrów ananasa świeżego lub z puszki, pokrojonego w cząstki (lub inne dowolne owoce)

Do pieczenia: forma do muffinów wyłożona papilotkami lub wysmarowana tłuszczem


Do miski z suchymi składnikami wlać wymieszane płyny. Szybko wymieszać.
Do przygotowanej formy nakładać po łyżce ciasta, ułożyć owoce i przykryć resztą ciasta.

Piec ok. 15-20 minut w temperaturze 180 stopni.

niedziela, 3 maja 2009

Pancakes razowe


Bardzo smaczne i co równie ważne, bardzo zdrowe. Bez dodatku tłuszczu i smażone na suchej patelni.
Proste składniki i szybkie wykonanie. Doskonałe zarówno świeżo przygotowane na niedzielne śniadanie, jak i odgrzewane. Nie są bardzo pulchne, ale to za sprawą mąki razowej. Przygotowane z białej oczyszczonej mąki będą pulchne w środku i chrupiące na zewnątrz.

Można je przygotować na bazie jogurtu, maślanki czy kefiru (w zależności od zawartości lodówki)

Doskonale nadają się do zamrażania, po rozmrożeniu i odgrzaniu na suchej patelni nic nie tracą na smaku.
Pyszne zarówno z samym cukrem pudrem, jak i konfiturami (u nas z czarnej porzeczki) czy ze śmietaną :-) Można podać również z miodem lub syropem klonowym.


Ciasto na moje pancakes'y zawsze robię "na oko", i tym razem również nie zapisywałam proporcji, więc ilość składników można odrobinę zmodyfikować :-)


Jeśli placuszki przygotujemy na bazie białek, odtłuszczonego kefiru i fruktozy, przepis zgodny z MM.

Składniki (ok. 20-24 małe placki)
* 1 całe jajko lub 2 białka
* pół łyżeczki soli
* ok. 350ml kefiru
* ok. 350g pszennej mąki razowej lub graham
* 2 łyżki fruktozy lub cukru
* 1 płaska łyżeczka proszku do pieczenia

Jajko lub białka lekko roztrzepać z solą, dodać 300ml mleka i miksując wsypywać mąkę. Ciasto powinno mieć konsystencję gęstej śmietany. Można dolać resztę mleka lub dosypać trochę mąki dla uzyskania właściwej konsystencji. Na koniec wsypać fruktozę (cukier) i proszek do pieczenia.
Smażyć na teflonowej patelni do naleśników na małym ogniu, żeby placuszki lekko wyrosły.