środa, 31 grudnia 2008

Penne z wędzonym boczkiem i zielonym groszkiem


Trudno wyobrazić sobie coś łatwiejszego. Tego właśnie potrzebowałam dziś, kiedy czasu do wyjścia pozostało niewiele.
Trzeba tylko szybko podsmażyć boczek i ugotować makaron... z groszkiem, co znacznie skraca czas przygotowania potrawy. Sosu nie trzeba gotować osobno, wystarczy śmietankę dodać do makaronu wraz z boczkiem.
Powstały sos jest aromatyczny, gęsty i naprawdę kremowy. Pasta najlepiej smakuje jeszcze gorąca, prosto z garnka. Danie nie jest wyszukane ale rewelacyjnie pieści podniebienie. Doskonałe połączenie składników!
To danie to świetna propozycja dla zapracowanych i zmęczonych poświątecznym staniem przy kuchni. Przygotowanie zajęło mi niecałe 20 minut ;)

Smacznego.


Makaron z boczkiem i groszkiem (dla 2 osób)
* 200g makaronu penne + sól
* 200g mrożonego groszku
* 100g wędzonego surowego boczku
* 200g słodkiej śmietanki 18-22%
* sól i świeżo zmielony pieprz do smaku

Makaron ugotować al dente w osolonej wodzie. Odcedzić pozostawiając odrobinę wody na dnie garnka.
W tym czasie pokrojony w wąskie paski boczek zrumienić na suchej patelni.
Z powrotem włożyć makaron do garnka, dodać groszek i podgrzewać na małym gazie pod przykryciem ok. 2-3 minuty. Odłożyć 3-4 łyżki groszku do dekoracji.
Do garnka z makaronem wlać śmietankę, dodać zrumieniony boczek i chwilę podgrzewać, aż śmietanka zgęstnieje. Doprawić pieprzem i ewentualnie solą.
Przełożyć na ogrzane talerze, posypać odłożonym groszkiem. Natychmiast podawać.

niedziela, 28 grudnia 2008

Sernik z brzoskwiniami i suszonymi śliwkami


Święta już za nami. Korzystamy jeszcze z ostatnich chwil odpoczynku poświątecznego, by już jutro znowu stawić się w pracy.
Na blogach aż roi się od przepisów i przesmacznych zdjęć świątecznych pyszności, nie tylko tych słodkich. Jak to wszystko wypróbować, kiedy upiec, przygotować...?
Wigilia u rodziny w tym roku objawiła się pod znakiem śledzi, każdy przygotował ich aż nadto. Gdyby zliczyć każdy jako osobne danie, to dań byłoby pewnie ze 20 ;)

Na ostatnie świąteczne chwile wybraliśmy się wraz z L. do mojego domu rodzinnego, wioząc mamie sernik, którego niestety obfotografować nie zdążyłam. Mojemu L. bardzo smakował, mnie zaś urzekł sernik mamy.
To co mnie zachwyciło, to jego konsystencja. Już od pierwszego kęsa wprost rozpływa się w ustach. Jest wilgotny, bardzo aromatyczny, delikatny, miękki i puszysty. Mogłabym tak wymieniać i rozpływać się nad nim bez końca...
I dowiedziałam się, że wmieszanie najpierw odrobiny piany z białka do sera powoduje, że reszta daje się dużo "posłuszniej" połączyć.

I choć to klasyczny sernik, który mama co roku piecze z okazji Świąt właśnie, to tego roku smakuje mi nadzwyczajnie. Dla wzmocnienia akcentu świątecznego, można w nim znaleźć miękkie i pachnące suszone śliwki.
Najlepiej smakuje następnego dnia po kilku godzinach w lodówce.
Polecam :)

Sernik z brzoskwiniami i suszonymi śliwkami

Ciasto kruche
* 500g mąki pszennej
* 200g cukru
* 200g masła
* 1 jajko
* 1 łyżeczka proszku do pieczenia

Masa serowa
* ok. 1300-1400g twarogu półtłustego
* 8 żółtek i 6 białek
* 300g cukru
* 350g miękkiego masła
* aromat rumowy lub migdałowy
* 2 opakowania Sernix

Ponadto
* 1 puszka brzoskwiń w syropie (można więcej)
* garść małych suszonych śliwek bez pestek
* garść rodzynek
* 2 białka
* 1 opakowanie kisielu (tutaj żurawinowy)

Do pieczenia: blacha ok. 25x35 cm wyłożona papierem do pieczenia.


Mąkę wymieszać z cukrem i proszkiem do pieczenia, dodać posiekane masło, jajko. Szybko zagnieść ciasto, podzielić na 4 części, z każdej uformować walec. Włożyć do zamrażalnika na 3-4 godziny.

Ser zmielić dwukrotnie. Masło utrzeć do białości z cukrem, dodawać po jednym żółtku i ucierać na gładką masę. Stale ucierając dodawać po łyżce twarogu. Pod koniec ucierania dodać aromat i Sernix.
Białka ubić na sztywną pianę. Wmieszać dokładnie jedną łyżkę piany w masę serową, następnie resztę piany "od góry do dołu".

Dwie części ciasta zetrzeć na grubych oczkach tarki na przygotowaną blachę. Wyłożyć ostrożnie masę serową, powierzchnię wyrównać.
Brzoskwinie pokroić w kostkę, osączyć na sicie. Dwa białka ubić na sztywną pianę z kisielem. Śliwki, rodzynki i brzoskwinie powciskać w masę serową, rozsmarować pianę, utrzeć dwa pozostałe kawałki ciasta z zamrażalnika.

Piec ok. 70-80 minut w piekarniku rozgrzanym do 175 stopni. Po upieczeniu sernik zostawić w zamkniętym piekarniku, wyjąć kiedy całkowicie wystygnie.

wtorek, 23 grudnia 2008

Życzenia Świąteczno - Noworoczne



Drogie Blogowiczki i Blogowicze,

z okazji Świąt Bożego Narodzenia, które dzięki intensywnym przygotowaniom już właściwie na dobre zagościły w Waszych domach, życzę Wam dużo szczęścia i spełnienia wszystkich marzeń. Niech ten czas będzie czasem spokoju i radości.


A w nadchodzącym Nowym Roku samych słonecznych i radosnych dni. Niech się Wam szczęści!

Wszystkiego najpyszniejszego :)

sobota, 20 grudnia 2008

Piernikowe serduszka w czekoladowej glazurze.


Bardzo smaczne, mięciutkie pierniczki, bez których nie wyobrażam sobie świąt. Już od kilku dni uwalniają swój wspaniały zapach, który unosi się w całym mieszkaniu. Po upieczeniu są miękkie delikatne, następnie twardnieją, żeby przed samymi świętami odkryć swoje rozpływające się w ustach wnętrze.
Ciasto doskonale się wyrabia, bardzo wdzięcznie "współpracuje" podczas wałkowania i wycinania ciasteczek. Z podanych proporcji upiekłam ponad 200 małych serduszek i około 50 gwiazdek, księżyców i gwiazd betlejemskich :) a znikają w oka mgnieniu.

Zatopione w mocno czekoladowej glazurze będą, obok pumpernikla, ozdobą tegorocznego świątecznego stołu.
Samo pieczenie pierniczków nie trwa długo. 2 godziny na 250 ciastek to chyba niewiele... Trochę dłużej zajmuje "glazurowanie", ale wiem, że naprawdę warto :)



Receptura zarówno na pierniczki, jak i na glazurę pochodzi ze strony
MniamMniam. Do pierniczków wprowadziłam drobne modyfikacje: zmniejszyłam ilość miodu i cukru, dałam więcej kakao i przyprawy do piernika, oraz dodałam cynamon. Sodę oczyszczoną zastąpiłam proszkiem do pieczenia.
Jeśli mają być błyszczące, przed pieczeniem należy je posmarować roztrzepanym białkiem.


Pierniczki (przepis zmodyfikowany)

* 350g miodu

* 250g masła lub margaryny

* 4 łyżki przyprawy do piernika + 1 łyżka cynamonu

* 200ml kwaśnej gęstej śmietany

* 3 łyżeczki proszku do pieczenia

* 3 białka
+ 8 żółtek
* 1 szklanka cukru

* 1 kg mąki pszennej
* 5 łyżek kakao

Do pieczenia:
blacha wyłożona papierem do pieczenia


Dzień przed pieczeniem
Miód podgrzać w przyprawami (nie gotować), dodać masło, mieszać aż się rozpuści. Odstawić do wystygnięcia.

Śmietanę wymieszać z proszkiem do pieczenia (spulchnieje i powiększy objętość).
Mąkę przesiać z kakao. Białka ubić na sztywną pianę, dodać cukier i miksując dodawać po jednym żółtku.
Ubite jajka wlać do mąki, delikatnie wymieszać. Następnie wlać miód i mieszając wlewać śmietanę. Wszystko dokładnie połączyć (ciasto będzie kleiste i dość luźne, ale takie ma być). Przykryć niezbyt szczelnie i odstawić na 24 godziny do lodówki.

Przed pieczeniem

Naczynie z ciastem wyjąć z lodówki na ok. 1 godzinę przed planowanym pieczeniem.
Ciasto partiami wałkować na grubość 5 mm (w razie potrzeby podsypać mąką). Wykrawać pożądane kształty, układać na przygotowanej blasze w niewielkich odstępach (rosną raczej do góry).
Piec ok. 8-12 minut w temperaturze 180 stopni. Upieczone zdejmować z blachy i układać na jednej warstwie. Kiedy wystygną zamknąć w puszce.


Glazura czekoladowa
* 300g czekolady (u mnie 100g mlecznej i 200g gorzkiej)

* 2 łyżki melasy (możny użyć miodu lub golden syrupu)

* 1/2 szklanki wody

* 3 szklanki cukru pudru

* 5 łyżek gorzkiego kakao


Czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej. Melasę podgrzać z wodą w małym rondelku. Cukier puder przesiać z kakao do dużej miski.
Do miski z cukrem wlać podgrzaną melasę z wodą, wymieszać łyżką. Dolewając czekoladę ciągle miksować, do czasu kiedy masa będzie gładka i lśniąca ( u mnie ok. 20 minut).
Można miskę trzymać w garnku z gorącą wodą.

Pierniczki nadziewać od spodu na wykałaczki, maczać wierzch i brzegi w glazurze. Nadmiar z brzegów zgarniać drugą wykałaczką.
Ja pierniczki zostawiałam do skrzepnięcia glazury na wykałaczkach, wbijając je w styropian. Dla szybszego zastygnięcia można wstawić do lodówki.
Jeśli glazura zastygnie, należy wstawić ją do garnka z gorącą wodą, dodać odrobinę gorącej wody i miksować, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji.

czwartek, 18 grudnia 2008

Chleb wieloziarnisty z chrupiącą skórką. Najłatwiejszy. Najpyszniejszy.



Nie da się już szybciej upiec chleba. Ten ma jeszcze tę przewagę, że zawsze się udaje, a dodatki można dodawać według własnego uznania. Nie trzeba wyrabiać, nie trzeba zagniatać. Jedyne czego chleb od nas wymaga, to wymieszanie.

Zamknięty w chrupiącej skórce miąższ jest miękki i wilgotny. Chleb pozostaje świeży bardzo długo. U nas do 4 dni, a to tylko dlatego, że dłużej nigdy nie wytrzymał. Znika w zastraszającym tempie.

Jest wprost przepyszny z domowym smalcem z cebulką i kiszonym ogórkiem.

To był pierwszy chleb, który upiekłam i zawsze chętnie do niego wracam. W tym roku zagości na świątecznym stole obok Pumpernikla.

Podane proporcje wystarczają na upieczenie 2 bochenków (u mnie keksówki 32 x 8,5 cm i 27 x 8 cm).

Chleb wieloziarnisty

* 40g drożdży świeżych

* 900 ml ciepłej wody
* 900g mąki pszennej
* 1 szklanka otrąb dowolnych (można zastąpić 3/4 szklanki mąki razowej)

* szklanka ziaren dowolnych (pestki słonecznika, dyni, siemię lniane, sezam)
* 2 łyżki soli

* 2 łyżki cukru

* ewentualnie 1 jajko i 2 duże cebule


Do pieczenia:
formy wysmarowane tłuszczem


Drożdże rozczynić w wodzie.

W dużej misce wymieszać wszystkie suche składniki. Zrobić dołek, wlać rozczyn. Odstawić na 15 minut, po tym czasie dokładnie wymieszać.
Ciasto będzie dość luźne, ale takie właśnie ma być. Odstawić na kolejne 15 minut w ciepłe miejsce.

Przełożyć do przygotowanych form (ewentualnie można do połowy ciasta dodać pokrojoną w krążki i podsmażoną cebulę). Ciasta nie powinno być więcej niż 2/3 wysokości foremki. Odstawić na 15 minut do wyrośnięcia.
Można posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać ziarnami lub podsmażoną cebulą.
Piec w temperaturze 180 stopni przez ok. 60 minut. Dobrze upieczony chleb powinien właściwie sam wypadać z foremki. Studzić na kratce.

środa, 17 grudnia 2008

Weekendowa Piekarnia vol. 12- Chleb świąteczny... Republiki Maroka


Kuchnia marokańska uważana jest za jedną z najlepszych na świecie. Pełna jest arabskiej pomysłowości, przesycona dzikim afrykańskim słońcem. Z dużym wpływem subtelnej kuchni francuskiej. Znana jest z niewyszukanych przepisów na proste i pyszne dania mięsne, smaczne ciasta czy sałatki i przystawki z owoców egzotycznych.
Tradycją w Maroku jest jedzenie wspólnego wieczornego posiłku w domu. To właśnie wieczorny posiłek jest najważniejszy i jeśli zostanie się zaproszonym do wspólnego stołu, nie powinno się odmówić. A jest to najlepsza okazja, aby poznać prawdziwą narodową kuchnię Republiki Maroka.

Chleb świąteczny piecze się w Maroku na specjalne okazje, święta religijne i uroczystości rodzinne.

Bochenki wyszły smaczne, wilgotne i aromatyczne. Chlebek powinien być płaski, bo to rodzaj pieczywa, które odrywa się po kawałku podczas posiłku.

Chleb świąteczny z Maroka (2 bochenki)
* 375g mąki pszennej
* 115g mąki kukurydzianej
* 2 łyżeczki soli
* 150 ml ciepłego mleka z wodą (1:1)
* 3 łyżki pestek dyni + 2 łyżki na wierzch
* 3 łyżki ziaren słonecznika
* 1 łyżka sezamu

Rozczyn
* 150 ml ciepłej wody
* 1 łyżeczka cukru
* 2 łyżeczki suszonych drożdży

Do pieczenia: blacha wyłożona papierem do pieczenia oprószonym mąką.

Przygotować rozczyn: drożdże wymieszać z wodą i cukrem, odstawić na 15 minut.
Do dużej miski wsypać obydwie mąki i sól. Wlać rozczyn, wymieszać i dolewając stopniowo mleka z wodą, wyrobić miękkie ciasto. Wyłożyć na blat i wygniatać ok. 5 minut.
Dodać pestki dyni, słonecznik i sezam. Wygniatać jeszcze 5 minut, aż ciasto będzie gładkie i elastyczne.
Podzielić ciasto na 2 części, a każdej uformować kulę średnicy ok. 15 cm i lekko spłaszczyć (spłaszczając wgnieść delikatnie pozostałe pestki dyni). Ułożyć na przygotowanej blasze. Przykryć folią spożywczą i odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce na 60-90 minut. Chleb jest gotowy do pieczenia, gdy przyciśnięty palcem natychmiast wraca do swojego kształtu.
Piec w temperaturze 200 stopni przez 12 minut. Obniżyć temperaturę do 150 stopni i piec chleb jeszcze 20-30 minut. Bochenki będą gotowe, gdy po puknięciu będą wydawały głuchy odgłos.

niedziela, 14 grudnia 2008

Paszteciki. Niekoniecznie Wigilijne.



W moim rodzinnym domu nie ma tradycji robienia pasztecików. Niestety. Obowiązkowo natomiast muszą być uszka do czerwonego barszczu. Na szczęście.
Wigilii Świąt Bożego Narodzenia nie spędzę w tym roku w rodzinnym domu, ale pasztecików też nie będzie, bo oczywiście muszą być pierogi :) I powiem, że cieszy mnie to niezmiernie, bo jak już wspominałam pierogów lepić nie lubię. A święta są doskonałą okazją, żeby skorzystać z tego, że inni się w tym kochają i najeść się na zapas :) Bo w tym akurat kocham się ja :D

Ciasto dzięki swej konsystencji jest bardzo wdzięczne w obróbce. Doskonale poddaje się wszelkim czynnościom. Przez użycie sporej ilości masła (koniecznie o zawartości tłuszczu min, 82%) i śmietany po upieczeniu jest delikatne i chrupiące.
Farsz musi być dobrze doprawiony. Koniecznie dużo świeżo zmielonego czarnego pieprzu. Można dodać odrobinę chili (jeśli ktoś lubi oczywiście).

Tym razem te mini paszteciki upiekłam je z racji wizyty koleżeństwa świeżo po zaręczynach (czego im z całego serca gratuluję). Praca dzięki współpracy z Anią była na czworo rąk, więc wykonanie zajęło dosłownie chwilkę. No, może pół godziny (bez czasu wyrastania ciasta oczywiście :)

Nadzienie można dowolnie modyfikować. Poza przeznaczeniem Wigilijnym paszteciki doskonale mogą służyć jako przekąska na równi z Rożkami cebulowymi i Serowo-sezamowymi paluszkami. Wszystko zależy od Waszej wyobraźni.
Część zrobiłam z pieczarkami bez kapusty. Też smakują wybornie.

Paszteciki drożdżowe z kapustą i grzybami (ok. 55 szt.)

Ciasto
* 1/2 szklanki gęstej kwaśnej śmietany
* 30 g drożdży
* 300g mąki pszennej
* 120g masła
* 1 jajko
* pół łyżeczki soli

Na wierzch: roztrzepane jajko i mak

Farsz
* 300g kiszonej kapusty
* 200g pieczarek
* 2 duże cebule
* sól i świeżo zmielony czarny pieprz
* oliwa do smażenia

Do pieczenia: blacha wyłożona papierem do pieczenia

Drożdże dokładnie rozetrzeć ze śmietaną. W dużej misce masło posiekać z mąką na drobniutkie kawałeczki. Dodać rozrobione drożdże, jajko i sól. Wymieszać i zagnieść gładkie ciasto. Miskę przykryć czystą ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na ok. 40-50 minut.

Kapustę obgotować w wodzie, jeśli jest bardzo kwaśna to odcedzić i ponownie zalać czystą wodą. Gotować ok. 40 minut, odcedzić. Po ostudzeniu dokładnie odcisnąć i drobno posiekać. Włożyć z powrotem do garnka.
Cebulę bardzo drobno posiekać, zeszklić na oliwie. Dodać drobno posiekane pieczarki i dusić, aż pieczarki zmiękną i odparuje woda, którą puszczą. Przełożyć do garnka z kapustą, doprawić do smaku solą i pieprzem, dusić ok. 15-20 minut.

Wyrośnięte ciasto rozwałkować na prostokąt ok. 40x 55 cm. Pokroić wzdłuż na 4 paski szerokości 10 cm.
Na każdy pasek nałożyć na całej długości farsz. Ciasto zawinąć i dokładnie skleić brzeg.
Kroić ukośnie na paszteciki o szerokości ok. 2 cm.

Układać w niewielkich odstępach na przygotowanej blasze. Smarować jajkiem i posypać makiem. Piec ok. 15-20 minut w temperaturze 190 stopni.

czwartek, 11 grudnia 2008

Jabłecznik


Nadeszła zima. Przez jednych tak znienawidzona, przez innych ukochana... jestem fanką tej drugiej opcji, ale pod warunkiem, że biały puch zasypuje wszystko dookoła. Tylko wtedy zima ma sens. Można ciepło się ubrać, pod pachę wziąć termos z gorącą herbatą i wybrać się na długi spacer do lasu. Można rzucać się śnieżkami, lepić bałwana, robić orła na śniegu... można wiele.
I można też zaszyć się w domu z kubkiem gorącej herbaty i piec...
Można upiec jabłecznik, który cofa nas do jesieni... jesień też lubię, pod warunkiem, że jest ciepła i złota. W przeciwieństwie do Pani Zimy, która już z imienia zimna być musi :)

Ciasto nie jest puszyste, co nie dziwi przy takiej ilości owoców. Jest zbite, ale nie ciężkie.
Warstwy jabłek bardzo ładnie prezentują się po przekrojeniu, stąd bardzo ważne jest użycie twardych owoców.



Jabłecznik
* 1 kg jabłek

* sok z połowy cytryny
* 200g masła

* 200g cukru

* 4 duże jajka
* 300g mąki pszennej

* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* skórka otarta z 1 cytryny

Do pieczenia: tortownica o średnicy 22 cm wysmarowana masłem

Jabłka obrać i usunąć gniazda nasienne. Pokroić w cienkie plastry i skropić sokiem z cytryny.
Masło dokładnie utrzeć z cukrem i cały czas ucierając dodawać po 1 jajku. Wsypywać powoli mąkę i proszek do pieczenia. Kiedy składniki dokładnie się połączą dodać skórkę cytrynową i jabłka. Wymieszać i przełożyć do przygotowanej tortownicy.
Piec ok. 90-100 minut w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni. Gdy wierzch ciasta zacznie za bardzo się rumienić, przykryć folią. Przed wyłączeniem piekarnika sprawdzić patyczkiem, czy na pewno dobrze się upiekło (na patyczku nie powinno zostawać surowe ciasto). Upieczone ciasto zostawić w piekarniku przez ok. 30 minut.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Pumpernikiel Bożonarodzeniowy


Tym razem w Weekendowej Piekarni dokazywała Tilianara z Kuchni Szczęścia.
I trafiła w dziesiątkę! Święta zbliżają się wielkimi krokami i najwyższa już pora myśleć o menu na tę wyjątkową okazję. A ten wypiek będzie idealnym uzupełnieniem do pachnących grzybami pierogów, gorącego barszczu czy pełnego aromatu kompotu owocowego.
Jedno tylko spojrzenie na tę brązową, lśniącą skórkę powoduje, że chce się wiedzieć co jest we wnętrzu tego cieszącego oka widoku. Jeden ruch nożem i ukazuje nam się aromatyczne, wilgotne wnętrze, pełne aromatu skórki pomarańczowej.
Wykonanie chleba jest łatwe, pracy przy nim niewiele, a efekt znakomity!
Zdecydowanie polecam miłośnikom korzennych smaków :)


Przepis podany przez Tili znajdziecie tutaj, a poniżej podaję ilość składników po modyfikacjach przeze mnie wprowadzonych.

Świąteczny pumpernikiel (1 bochenek)
* 15g świeżych drożdży
* 6 łyżek ciepłej wody
* szczypta cukru
*
2 łyżki melasy z trzciny cukrowej
* 1 łyżka startej skórki pomarańczowej
* 1/2 łyżeczki soli
* 1/2 łyżeczki zmielonego kminku
* 1/2 łyżeczki zmielonych nasion kopru
* 2 szklanki mąki pszennej (ja użyłam typ 650)
* 1 szklanki mąki żytniej (ja użyłam razową typ 2000)
* 1 szklanka maślanki

Glazura
*1 łyżeczka melasy
* 2 łyżeczki wrzątku

Piernik
* 2 łyżki miękkiego masła
* 3 łyżki brązowego cukru
* 1/2 łyżeczki cynamonu
* 1/2 łyżeczki mielonego imbiru
* 1/2 łyżeczki mielonych goździków
* szczypta proszku do pieczenia
* 50g mąki pszennej
* 3 łyżeczki wody


W misce drożdże rozczynić z ciepłą wodą, cukrem i 2 łyżkami mąki. Odstawić na 15 minut.
Dodać skórkę pomarańczową, sól, kminek, koper, melasę, maślankę i mąkę żytnią. Dokładnie połączyć. Stopniowo dodawać mąkę pszenną, aż ciasto zrobi się sztywne, ale nadal lekko klejące.
Miskę z ciastem przykryć folią spożywczą i wstawić do lodówki na 2 do 24 godzin (zostawiłam na 24 godziny).

Po wyjęciu z lodówki ciasto oprószyć mąką i wyłożyć na oprószony mąką blat. Zagniatać, aż będzie gładkie i sprężyste. Uformować z ciasta kulę i ułożyć na przygotowanej blasze. Odstawić na 45 minut w ciepłe miejsce.
W tym czasie przygotować piernik. Wszystkie składniki dokładnie połączyć i zagnieść zwarte ciasto. Zawinąć w folię i odłożyć do lodówki.

Wyrośnięty chleb wstawić do piekarnika nagrzanego do 190 stopni i piec 25 minut.

Ciasto na piernik cienko rozwałkować i wyciąć pożądane kształty.
Bochenek posmarować glazurą, nakleić ozdoby z piernika i dopiekać jeszcze 10-12 minut.
Upieczony chleb wyjąć z piekarnika i studzić na kratce.

niedziela, 7 grudnia 2008

Pizza kolorowa... z pepperoni, pieczakami i papryką



To nasza najlepsza pizza. Doskonałe ciasto, raz może być bardzo grube i bardzo puszyste, innym razem trochę cieńsze. Dokładnie takie na jakie mamy ochotę.
Tym razem było umiarkowanie grube, od spodu chrupiące, wewnątrz gorące i miękkie... przepyszne!

Do tego nasz ukochany sos pomidorowy z zapuszkowanych pomidorów, pełen pachnących ziół i aromatycznego czosnku.

Zestaw składników do wyboru, w zależności od nastroju... tym razem pizza jest kolorowa, wbrew szarościom panującym za oknem. To nasz ulubiony zestaw: pieczarki, cebula, kolorowa papryka i pepperoni :)

Danie jest proste i co ważne w tym przypadku, jest go dużo. Ciasta i pozostałych składników wystarcza na całą dużą blachę z piekarnika... dla nas dwojga to jedzenie przez trzy dni :D





Kolorowa pizza z pepperoni
Ciasto
* 500g mąki pszennej
* 25g drożdży świeżych
* 300-350ml ciepłej wody
* szczypta cukru

* pół łyżeczki soli
* 5 łyżek oliwy
* suszone zioła (oregano, bazylia)


Sos

* 1 puszka pomidorów

* 4 ząbki czosnku
* zioła
* sól, świeżo zmielony czarny pieprz


Dodatki
* 250g żółtego sera utartego
* 200g pieczarek pokrojonych w plasterki
* 2-3 cebule pokrojone w krążki
* po 1/2 czerwonej, żółtej i zielonej papryki pokrojonej w paski
* 70g salami pepperoni w cieniutkich plasterkach

* 125 mozzarelli z zalewy (1 kula)


Do pieczenia: blacha wyłożona folią aluminiową, delikatnie wysmarowaną oliwą

Drożdże rozczynić w 100ml ciepłej wody z cukrem i 2 łyżkami mąki. Odstawić na 10 minut.

Mąkę przesiać z solą do miski, wlać rozczyn i dolewając wody zagniatać ciasto. Gdy będzie gładkie i sprężyste, dodać zioła i oliwę. Przykryć wilgotną ściereczką i odstawić do wyrośnięcia na 30 minut.

W tym czasie przygotować sos: pomidory przełożyć do rondelka. Gotować pod przykryciem na wolnym ogniu, kiedy się rozpadną dodać zioła i czosnek. Dusić jeszcze 10 minut bez przykrycia, na koniec doprawić solą i świeżo zmielonym czarnym pieprzem.

Pokrojone w plasterki pieczarki poddusić na odrobinie oliwy, żeby odparowały i lekko się zrumieniły.
Piekarnik rozgrzać do temperatury 225 stopni.

Ciasto wyjąć z miski, rozciągnąć w rękach. Wyłożyć nim równomiernie przygotowaną blachę, formując dookoła wyraźny, ale niezbyt wysoki brzeg.
Tak przygotowane ciasto posmarować sosem pomidorowym i po kolei układać: żółty ser, pieczarki, cebulę, paprykę i salami.

Wstawić do nagrzanego piekarnika, piec ok. 15-20 minut, aż brzegi zaczną się rumienić. Posypać drobno pokrojoną mozzarellą i dopiec jeszcze 3-4 minuty, aby ser się rozpuścił, ale nie zrumienił.

sobota, 6 grudnia 2008

Pischinger? Kajmak? Tort waflowy!


Pischinger to wiedeńska specjalność... kruche wafle z orzechami w delikatnej mlecznej czekoladzie, przełożone słodkim kremem. Oryginala receptura owiana jest "słodką" tajemnicą, od kiedy w 1881 roku Oskar Pischinger stworzył smakołyk i nazwał go swoim nazwiskiem.
Pischinger w wersji przygotowanej przeze mnie odbiega nieco od tego oryginalnego, wiedeńskiego... co nie znaczy, że jest mniej wykwintny i smaczny.
Chrupiące wafle przełożyłam masą kajmakową oraz kremem ze świeżego masła, żółtka i gorzkiego k.akao z odrobiną cukru.
Dla podniesienia smaku wierzch ozdobiłam orzechami włoskimi i migdałowymi płatkami zatopionymi w czekoladzie. Dla złamania słodyczy czekolady mlecznej połączyłam ją z gorzką czekoladą deserową.


Torcik waflowy
* 6-8 prostokątnych wafli
* puszka mleka skondensowanego słodzonego
* 200g masła
* 4 łyżki gorzkiego ciemnego kakao
* 1 żółtko
* 2 łyżki cukru pudru

Polewa
* 80g mlecznej czekolady
* 80g gorzkiej czekolady
* garść pokrojonych orzechów włoskich
* garść płatków migdałowych

Mleko skondensowane gotować w garnku pod przykryciem w zamkniętej puszcze przez 2 godziny. Woda powinna sięgać 3/4 wysokości puszki. Zalać zimną wodą i otworzyć po ok. 10 minutach.
Miękkie masło utrzeć z kakao, cukrem i żółtkiem na gładką szklistą masę.
Wafle smarować na zmianę jasną i ciemną masą (ilość użytych wafli zależy od grubości warstwy kremu- ja smarowałam dość grubo i użyłam 6 szt).
Gotowy torcik zawinąć w papier, przykryć deską kuchenną i obciążyć (można użyć ciężkiej książki czy garnka z wodą). Odstawić na kilka godzin, najlepiej na całą noc.
Obie czekolady rozpuścić w kąpieli wodnej, wymieszać z orzechami i migdałami. Rozsmarować równą warstwę na gotowym torciku, zostawić do stężenia. Kroić na dowolne kształty.

środa, 3 grudnia 2008

Penne z serem pleśniowym zapiekane



Doskonały na zimowy późny obiad... gorący, sycący, rozgrzewający. Wraz z mym Lubym zawsze rozpływamy się nad połączeniem makaronu i sera... zdecydowanie ser pleśniowy tutaj wiedzie prym. "Nadaje ciągu" całej potrawie. Dodatek szynki wzbogaca danie, czyni je bardziej aromatycznym... czy coś może być bardziej aromatyczne niż gorący ser pleśniowy...? I dużo pieprzu, koniecznie. I cebulka :) To jedno z tych dań, których zrobienie zbyt małej ilości, "bez zapasu", spowodowałoby u mnie ogromne wyrzuty sumienia. Ale nie tym razem. Zostało jeszcze na jutro :)


Makaron zapiekany z serem pleśniowym (2 porcje... na 2 dni)
* 350g makaronu penne + sól

* 300 + 100 ml mleka
* 2 łyżki masła

* 3 łyżki mąki pszennej

* sól i świeżo zmielony pieprz
* 1 duża cebula drobno posiekana
* 2 łyżki oliwy

* 100g szynki pokrojonej z paski

* 1/3 pęczka szczypiorku posiekanego
* 100g sera żółtego

* 50g sera pleśniowego


Do zapiekania: forma ok. 22x22 cm wysmarowana masłem

Makaron ugotować w osolonej wodzie al dente (ok. 8 minut). Przelać zimną wodą i odcedzić, odstawić aby ociekł.
300 ml mleka zagotować, dodać masło. Mąkę rozrobić w pozostałym mleku, uważając aby nie utworzyły się grudki. Wlać do mleka z masłem i gotować na małym ogniu ciągle mieszając ok. 10 minut, aż sos zgęstnieje. Dodać sól i pieprz do smaku.

Cebulę zeszklić na oliwie, dodać szynkę. Smażyć razem ok. 5 minut.
Makaron włożyć do dużej miski, dodać szynkę z cebulą i 2/3 posiekanego szczypiorku. Wlać sos i wymieszać. Dodać 3/4 sera żółtego, wszystko dokładnie połączyć.
Całość przełożyć do formy, posypać pozostałym żółtym serem i serem pleśniowym.
Zapiekać w temperaturze 180 stopni przez ok. 20 minut, aż sos zawrze. Posypać pozostałym szczypiorkiem i dopiec jeszcze 5 minut.

wtorek, 2 grudnia 2008

Biryani z kurczaka


Tym razem nabraliśmy ochoty na coś ostrrrego. Padło na Biryani z kurczaka.
To proste danie kuchni indyjskiej wywodzi się z Persji.

Potrawę, której głównymi składnikami są mięso i ryż, tradycyjnie przyrządza się na specjalne okazje. Nie można oczywiście pominąć dużej ilości użytych przypraw, które są znakiem tak charakterystycznym dla kuchni indyjskiej.
Bardzo populane w kuchni indyjskiej przyprawy korzenne, takie jak: cynamon, imbir, kurkuma, gałka muszkatołowa czy szafran, wzbogacają smak i nadają potrawom niepowtarzalnego aromatu.
Dzięki tak bogatej palecie smaków, na ogół proste i nieskomplikowane dania uzyskują niezwykłe smaki, które bardzo łatwo zaburzyć przez zastosowanie niewłaściwych proporcji.
My jednak próbujemy :)

Przed podaniem danie można wymieszać, my zjedliśmy w formie "uporządkowanej" ;)


Przepis pochodzi z części 3 "Kuchni Świata"- Indie, Tajlandia, Indonezja.

Biryani z kurczaka (2 porcje)
* 150g ryżu basmati

* 2 łyżki oliwy

* 1 duża cebula pokrojona w piórka

* 2 zmiażdżone ząbki czosnku

* 1 papryczka chili drobno posiekana
* 1 cm korzenia imbiru utartego

* 330g filetu z kurczaka pokrojonego w kostkę 1,5x1,5 cm

* 1 łyżka pasty curry
* 1 łyżeczka soli

* szczypta garam masala

* 2 niewielkie pomidory pokrojona na wąskie cząstki

* szczypta mielonej kurkumy
* 2 listki laurowe

* 2 strączki zielonego kardamonu

* 3 goździki

* 1/2 łyżeczki nitek szafranu


Wypłukany ryż moczyć w zimnej wodzie ok. 30 minut.

Na patelni rozgrzać oliwę, włożyć cebulę i smazyć, aż lekko się zrumieni. Dodać czosnek, chili oraz imbir i smazyć ok. 3 minut ciągle mieszając. Włożyć mięso i smażyć aż się zrumieni ze wszystkich stron. Dodać pastę curry i garam masala, wymieszać i smażyć ok. 3-4 minut. Dodać pomidory i delikatnie wymiesaszać. Smażyć 3 minuty i zestawić z ognia.
Ryż gotować w wodzie z kurkumą i solą ok. 8 minut i odcedzić. Dodać listki laurowe, goździki, kardamon oraz szafran i wymieszać.
W żaroodpornym naczyniu układać na przemian warstwy ryżu i mięsa, na górze powinien być ryż. Naczynie przykryć i wstawić do piekarnika nagrzanego do temperatury 190 stopni. Zapiekać ok. 20 minut.

niedziela, 30 listopada 2008

Kruche maślane dukaty


Ostatnie trzy dni upłynęły pod znakiem Weekendu Korzennego zorganizowanego przez Ptasię z blogu Coś niecoś. Chęci na korzenne pichcenie było we mnie aż nadto, za to z czasem krucho... i tak się złożyło, że upiekłam kruche ciasteczka właśnie. Przepis na nie jest na tyle prosty i banalny, że każdy, nawet największy kulinarny antytalent je upiecze. A naprawdę warto... ciasteczka są delikatne i kruche, a w smaku cudownie maślane i słodkie :) tym razem posypałam je również cynamonem, co jak najbardziej korzystnie wpłynęło na ich smak ;)
Mnie z podanych składników wyszło 110 malutkich , pyszniutkich ciasteczek. Oczywiście wielkość i kształty dowolne, ja tym razem wycinałam kieliszkiem małe talarki :)


Kruche talarki

* 300g mąki pszennej

* 200g zimnego masła

* 3 łyżki cukru pudru

* 3 łyżki kwaśnej gęstej śmietany

* 1 żółtko


Ponadto
: białko, cukier i cynamon do posypania


Do pieczenia
: blacha wyłożona papierem do pieczenia


Mąkę i cukier wsypać do dużej miski, dodać drobno pokrojone masło, wymieszać. Nożem siekać masło do momentu, aż zostaną tylko bardzo drobne kawałeczki. Dodać śmietanę i żółtko, szybko zagnieść ciasto. Podzielić na dwie części, jedną zawinąć w folię i wstawić do lodówki.
Pozostałą część bardzo cienko rozwałkować i wykrawać dowolne kształty.
Smarować białkiem, posypać cynamonem i cukrem.
Piec ok. 12 minut w temperaturze 180 stopni do uzyskania złotego koloru.

sobota, 29 listopada 2008

Tarta cytrynowa na bardzo kruchym cieście kruchym


Co za szczęśliwy traf... od jakiegoś czasu w mojej kuchni zrobiło się mocno cytrusowo, planowałam upiec tartę cytrynową, a tu nadarzyła się ku temu doskonała okazja. Cytrusowa Chwilka Tatter to wymarzony wprost moment na ten pyszny wypiek ;)
Nie pierwsza to, i na pewno nie ostatnia potrawa z cytrusami w roli głównej... i nie tylko :)


Kruche ciasto, na które przepis podaję jest naprawdę bardzo, ale to bardzo kruche.To m.in. dzięki dodatkowi mąki ziemniaczanej. Bardzo ważne jest też bardzo drobne posiekanie masła w mące, na malutkie kawałki, takie "kluseczki". Dzięki temu ciasto będziemy krócej zagniatać, nie ogrzejemy go dłońmi i nie "rozpłynie" się, ani nie stwardnieje. Będzie idealne :)
Składniki powinny mieć jednakową temperaturę, dobrze więc schłodzić wszystkie odpowiednio wcześniej w lodówce.
Jeśli ciasto jest odpowiednio schłodzone, nie powinno kleić się do wałka i łatwo odejść od blatu bez strzępienia się.


Tarta cytrynowa

Ciasto kruche... bardzo kruche :)
* 140g mąki pszennej
* 50g mąki ziemniaczanej
* 2 łyżki cukru pudru
* 150g masła
* 2 łyżki gęstej kwaśnej śmietany
* 1 żółtko
* fasola do wysypania

Obie mąki wymieszać w misce z cukrem. Zimne masło pokroić nożem na kawałki, dodać do mąki, posiekać bardzo, ale to bardzo drobno. Dodać śmietanę i żółtko, zagnieść szybko gładkie ciasto. Uformować kulę, zawinąć w folię i włożyć na ok. 30 minut do lodówki.
Schłodzone ciasto rozwałkować i wyłożyć nim formę do tarty. Spód ciasto ponakłuwać gęsto widelcem. Dno i boki formy z ciastem wyłożyć folią aluminiową i napełnić fasolą.
Wstawić do piekarnika i piec ok. 15 minut w temperaturze 190 stopni. Brzegi ciasta powinny być suche. Zdjąć folię z fasolą i piec jeszcze ok. 5-7 minut, aż ciasto lekko się zrumieni.

Masa cytrynowa
* 150ml świeżo wyciśniętego soku z cytryny z miąższem (użyłam 2 bardzo dużych cytryn)
* skórka otarta z dwóch cytryn
* 80g cukru pudru
* 4 łyżki słodkiej śmietanki kremówki (30-36%)
*4 jajka i 3 żółtka

W misce połączyć sok z miąższem, skórkę i cukier. Miksować dodając po łyżce śmietanki. Kiedy wszystkie składniki się połączą, dodawać po jednym całym jajku, następnie wszystkie żółtka.
Gdy masa będzie gładka (jest rzadka), przelać do formy z ciastem.
Wstawić do piekarnika rozgrzanego do 175 stopni i piec ok. 20 minut, aż nadzienie stężeje.
Upieczone ciasto wyjąć z piekarnika i zostawić do ostygnięcia.
Przed podaniem posypać cukrem pudrem.

piątek, 28 listopada 2008

Wieprzowina z ananasem


Nie dość, że tak cytrusowo u nas ostatnio, to jeszcze testujemy kuchnie narodów. A to za sprawą zakupu kolejnych części "Kuchni Świata", dodatku do Gazety Wyborczej. Dania tam prezentowane są naprawdę proste w przyrządzeniu, szybkie i bardzo, ale to bardzo różnorodne :)
Dzisiejszy obiad to danie wywodzące się z kuchni meksykańskiej, a pochodzi z części 4 "Meksyk, Karaiby, Ameryka Północna".
Bardzo ciekawe połączenie wieprzowiny ze słodkim ananasem i szczyptą chili. Nam bardzo smakowało... tak bardzo, że po zjedzeniu żałujemy, że nie zrobiliśmy podwójnej porcji... :)


Wieprzowina z ananasem (2 porcje)
* 300g wieprzowiny (schabu, łopatki lub szynki) pokrojonej w kostkę 2x2 cm
* 2 łyżki oliwy do smażenia
* 1/2 cebuli pokrojonej w kostkę
* 1/3 dużej czerwonej papryki pokrojonej w niewielkie paski
* 1/2 chili jalapeňo oczyszczone z nasion i drobno pokrojone
* 250g świeżego ananasa pokrojonego na cząstki 2x2 cm
* 150 ml wywaru z kurczaka
* sól i świeżo zmielony czarny pieprz

Na patelnię z rozgrzaną oliwą włożyć mięso i lekko zrumienić ze wszystkich stron. Mięso przełożyć do garnka. Na patelnię włożyć cebulę, paprykę i jalapeňo. Smażyć, aż cebula będzie miękka. Przełożyć do garnka z mięsem, dodać cząstki ananasa i dokładnie wymieszać. Zalać bulionem i dusić pod przykryciem ok. 30-40 minut od czasu do czasu mieszając, aż mięso będzie miękkie.
Podawać z ryżem.

Świeżego ananasa można zastąpić ananasem z puszki, a jalapeňo szczyptą chili w proszku.

środa, 26 listopada 2008

Tagiatele w aksamitnym sosie z pieczarek i boczku


Uwielbiam pasty, uwielbiam białe sosy. Makaron otulony aksamitnym, aromatycznym sosem z pieczarek i boczku zatopionych w śmietanie to smak dla mnie doskonały. A już dawno tak kremowego białego sosu nie było na naszym stole. Błąd!
Nie żałujcie śmietany do sosu, makaron ma być mocno otulony. I ser, ma być go dużo. Naprawdę warto, bo smak i aromat pozostają na długo ;)
To pyszne, szybkie i sycące danie na zimowe obiady czy kolacje.

Pasta w sosie z grzybów i boczku (2 duże porcje)
* 120g surowego wędzonego boczku
* 1 średnia cebula
* 150g pieczarek
* 300g kwaśnej śmietany 18-22%
* 150ml wody (można użyć bulionu)
* ok. 150g makaronu tagliatelle (ew. wstążki czy gniazdka) +woda+ sól
* 50g lub więcej drobno startego sera żółtego
* świeżo zmielony czarny pieprz
* bazylia lub natka pietruszki

Pokrojony w paski boczek podsmażyć na suchej patelni. Wrzucić pokrojoną w piórka cebulę, ewentualnie dodać łyżkę oliwy. Kiedy cebula trochę zmięknie, wrzucić na patelnię pieczarki pokrojone w plasterki. Smażyć ok. 7 minut na średnim ogniu, kilka razy mieszając.
Wstawić wodę (teraz jest na to odpowiednia pora), makaron gotować al dente.
Na patelnię wlać ok. 50ml wody, doprowadzić do wrzenia. Resztę wody połączyć ze śmietaną i wlewać po trochu na patelnię, cały czas mieszając, uważać żeby śmietana się nie zważyła. Dusić sos na małym ogniu ok. 10 minut, mieszając od czasu do czasu. Śmietana powinna lekko odparować, a sos delikatnie zgęstnieć. Na koniec sprawdzić, czy sos jest wystarczająco słony.
Makaron wyłożyć na talerze. Polać sosem, oprószyć pieprzem, posypać serem i zieleniną.
Zachwycać się smakiem! :)

Weekendowa Piekarnia vol. 9- Chleb owsiany z imbirem i cynamonem

To już dziewiąta edycja Weekendowej Piekarni i to właśnie mnie przypadł zaszczyt przedstawienia przepisu do wspólnego pieczenia. Tym razem fakt ten zbiega się z Weekendem Korzennym, dlatego też przepis, który proponuję jest połączeniem obu tych wydarzeń.
Chleb nie ma jakiejś szczególnej historii, w moim przekonaniu jest zwykłym wiejskim, dość ciężkim chlebem. A może i nie... może byłby taki zwykły, gdyby nie nuta orientu. A to za sprawą imbiru i cynamonu, które delikatnie przypominają o sobie przypominają, absolutnie się nie narzucając.

Płatki owsiane posiadają bardzo wysoką wartość odżywczą, są bogatym źródłem wit. E i witamin z grupy B. Zawierają też dużo magnezu, żelaza i cynku.
Imbir
(Zingiber Boehm) jest jedną z najstarszych przypraw pochodzącą z tropikalnych rejonów Australii i Azji, gdzie występuje w stanie dzikim. Ma lekko gorzkawy smak i charakterystyczny mocno korzenny zapach.
Cynamon to nic innego jak wysuszona kora cynamonowca cejlońskiego. Dzięki olejkom eterycznym, które zbierają się w korze, cynamon ma bardzo mocny korzenny aromat i nieco piekący, słodkawy smak. Znany jest pod dwoma postaciami: sproszkowany lub w zwiniętych w rulonik kawałkach. Podobno jest afrodyzjakiem ;)





Serdecznie zapraszam do wspólnego pieczenia!


Chleb owsiany z nutą orientu (2 niewielkie bochenki)
* 370ml wrzątku
* 65g płatków owsianych (zwykłe lub błyskawiczne)
* 100g sezamu
* 7g drożdży instant lub 25g świeżych drożdży piekarskich
* 60ml ciepłej wody
* 2 łyżki cukru
* 2 łyżki stopionego masła
* 2 łyżeczki soli
* 70g mąki pszennej pełnoziarnistej
* 500-550g mąki pszennej
* 2 łyżki cynamonu mielonego
* 2 łyżeczki imbiru mielonego

Do pieczenia: 2 prostokątne formy o wymiarach 20x11 cm wysmarowane tłuszczem

Płatki owsiane wsypać do dużej miski, zalać wrzątkiem, wymieszać i odstawić aż wchłoną wodę. Masło rozpuścić i wystudzić.
Sezam zrumienić na suchej patelni, wsypać do owsianki, odstawić do wystudzenia.
Świeże drożdże rozczynić ciepłą wodą, dodać cukier i odstawić na 10-15 minut (jeśli używamy drożdży instant, wymieszać je z mąką).
Do owsianki dodać masło, sól i drożdże. Dodawać obie mąki, aż powstanie sztywne ciasto. Przykryć ściereczką i dać ciastu odpocząć przez kwadrans.
Wyłożyć ciasto na oprószony mąką blat i wyrabiać, aż będzie jedwabiście gładkie (ok. 15 minut). Włożyć do lekko natłuszczonej miski, obrócić aby całe lekko pokryło się tłuszczem. Miskę przykryć i odstawić w ciepłe miejsce na 1 godzinę (ciasto powinno podwoić objętość).
Wyjąć ciasto z miski, zbić i podzielić na dwie części. Każdą część rozwałkować na prostokąt 20x28 cm, oprószyć imbirem i cynamonem. Zwinąć wzdłuż dłuższego boku i ułożyć w blaszkach łączeniem do dołu. Odstawić w ciepłe miejsce na 1 godzinę.
Piec w piekarniku rozgrzanym do temperatury 190 stopni przez ok. 35-40 minut. Chleb będzie gotowy, kiedy stukając w bochenek będzie słychać głuchy odgłos. Wyjąć z piekarnika i studzić na kratce.




poniedziałek, 24 listopada 2008

Zimowe babeczki czekoladowe z mandarynkami


Pani Zima już na dobre zawitała w nasze progi. Sama nie wiem czy się cieszyć, czy nie... niech poprószy jeszcze trochę białego puchu i będzie można oddać się szaleństwu na stoku. Choć mnie do doskonałości jeszcze wiele brakuje. Powiem więcej... dużo jeszcze przede mną ;) A z drugiej strony marzę tylko o tym, żeby schować się pod ciepły koc z kubkiem grzanego wina (przepis na moje ulubione podam wkrótce) i słodkościami. Tak zatopić się w tej rozkoszy, która nigdy się nie kończy... :)
Przepis na babeczki znalazłam na luźno latających po mieszkaniu kartkach. Upiekłam je i jestem zachwycona. Są tak delikatne, a jednocześnie tak mocno czekoladowe. Tak słodkie i wytrawne zarazem... najlepsze drugiego dnia, kiedy przechowywane w szczelnie zamkniętym pojemniku robią się wilgotne i uwalniają swój doskonały smak :) Całości dopełnia mleczna czekolada :)

Z całego serca polecam!


Babeczki (20 sztuk)

* 100g gorzkiej czekolady

* 1 puszka mandarynek (ok. 170g po osączeniu)

* 125g margaryny

* 100g cukru

* 3 jajka

* szczypta zmielonych goździków

* 2 łyżki likieru pomarańczowego (zastąpiłam skórką otartą z 1/2 pomarańczy i 2 łyżkami świeżo wyciśniętego soku)

* 125g mąki

* 2 łyżeczki proszku do pieczenia


Na wierzch

* 100g mlecznej czekolady

* posypka

Do pieczenia: blacha do wypieku muffinek i papilotki (standardowej wielkości)

Gorzką czekoladę rozpuścić w kąpieli wodnej, ostudzić. Mandarynki osączyć na sitku.
Miękką margarynę utrzeć z cukrem, domieszać czekoladę. Nadal ucierać, dodając jajka, goździki i likier /sok i skórkę z pomarańczy. Na koniec połączyć z mąką przesianą z proszkiem do pieczenia.

Przygotowanym ciastem napełnić foremki. Na wierzchu ułożyć po 3 cząstki mandarynek, delikatnie wciskając w ciasto.
Babeczki wstawić do nagrzanego piekarnika i piec ok. 20-25 minut w temperaturze 175 stopni do tzw. suchego patyczka.

Ostudzone babeczki polać rozpuszczoną w kąpieli wodnej czekoladą i ozdobić posypką.

niedziela, 23 listopada 2008

Rożki cebulowe


Cebulowo się zrobiło dzisiejszego wieczoru... a to za sprawą chrupiących, aromatycznych rożków. Przepis na nie jest nadzwyczaj prosty, a samo wykonanie szybkie i na pewno nie sprawi nikomu trudności.
Odwiedziłam dziś księgarnię w poszukiwaniu przepisów na chleb i w moje ręce wpadła całkiem zwyczajna książeczka z tym właśnie przepisem ;) W oryginale zawierał mniej cebuli i więcej drożdży (30g). Uznałam, że ilość jakiej użyłam wystarczy, i nie myliłam się. Rożki delikatnie wyrosły, ale nie napuszyły się. Są delikatnie chrupiące, ale nie twarde ;)
Rożki są doskonałe jako przekąska, a następnym razem na naszym stole zagoszczą nadziane szynką i pieczarkami. Myślę, że ciasto służące do ich wykonania można wykorzystać również na paszteciki z kapustą czy mięsem.


Cebulaczki (ok. 35szt.)

Ciasto:

* 250g mąki pszennej

* 120ml ciepłego mleka lub wody

* 5g drożdży świeżych

* 1 żółtko

* 2 łyżki masła

* pół łyżeczki soli

Nadzienie:

* 3 duże cebule

* 2 łyżki masła

* sól, pieprz


Ponadto:

* 1 białko

* sól

* ok. 70g drobno startego żółtego sera

* słodka i ostra papryka w proszku


Do pieczenia
: blacha wyłożona papierem do pieczenia


Masło rozpuścić w rondelku i ostudzić. Drożdże rozrobić z mlekiem lub wodą. W misce wymieszać mąkę z solą, zrobić w środku dołek. Dodać drożdże, masło i żółtko. Zagnieść gładkie, sprężyste ciasto.
Odstawić do wyrośnięcia na 30 minut w misce przykrytej folią.

Cebule pokroić w półplasterki, zeszklić na maśle (nie smażyć na brązowo), doprawić solą i pieprzem. Odstawić do wystudzenia.

Wyrośnięte ciasto rozwałkować na cienki placek. Wykrawać szklanką krążki (ja dodatkowo każdy jeszcze trochę rozwałkowałam przed nałożeniem cebuli). Na środku każdego kłaść po trochu cebuli, po czym zawinąć tak, aby powstał rożek. Miejsce sklejenia posmarować odrobiną roztrzepanego białka i dokładnie sklejać.
Układać na przygotowanej blasze. Każdy rożek smarować białkiem, posypać odrobiną soli, serem i obiema paprykami.

Piec ok. 15-20 minut w temperaturze 180 stopni na środkowym poziomie piekarnika.

Źródło: "Pyszne ciasta, czyli ciasta i ciasteczka na słodko i na ostro", wyd. Prószyński Media