To już 17. edycja Weekendowej Piekarni :) Tym razem przepisy do wykonania wyszukała i przedstawiła zawszepolka z blogu Around the kitchen table.
Przepis na bułeczki pochodzi z książki 'The handmade loaf', autorstwa Dana Leparda.
Wspaniałe na słodkie śniadanie czy podwieczorek z masłem i dżemem (truskawkowym, z własnej spiżarni ;)
Bułki są proste w wykonaniu, nie trzymałam się ściśle przepisu oraz sposobu wykonania. Sama nie wiem, czy wyrabiałam ciasto 3 czy może 5 razy... ;) nie wyjmowałam go także na blat w celu zagniatania, a jedynie kilka razy ugniotłam w misce.
Przepis nieco zmodyfikowałam... z braku Brandy użyłam Whisky, którego koniec końców i tak w efekcie końcowym nie czuć. Dodałam również więcej drożdży, a to z mojej miłości do ich smaku i zapachu w wypiekach. Zamiast słodkiej śmietanki o zawartości tłuszczu 48% (która nota bene jest nie do zdobycia), użyłam kwaśniej, gęstej 'osiemnastki' :) Przed pieczeniem wierzch wyrośniętych bułeczek posmarowałam roztrzepanym jajkiem i grubo posypałam cukrem... I sądzę, że na tych modyfikacjach bułeczki nic nie straciły ;)
I jeszcze jedno... nie polecam wkładać ich do papierowej torby, ponieważ szybciej wtedy twardnieją. Z częścią tak właśnie zrobiłam, pozostałe zostawiłam na noc na kratce. Te drugie zupełnie nie straciły na smaku, te w torebkach stwardniały.
Doskonale smakują odgrzane w piekarniku również na trzeci dzień.
Oryginalny przepis znajdziecie na blogu Around the kitchen table, poniżej podaję z wprowadzonymi przeze mnie modyfikacjami.
Zaczyn
* 125ml pełnotłustego mleka
* 12g pokruszonych świeżych drożdży
* 50g cukru
* 150g maki pszennej
* 50g śmietany 18-22% tłuszczu
Ciasto właściwe
* 330g maki pszennej
* 1 łyżeczka soli
* 100g masła
* 1 jajko
* 50g brandy (Whisky)
* cały zaczyn
Dodatkowo: 1 jajko i cukier na wierzch bułeczek
Do pieczenia: blacha wyłożona papierem do pieczenia
Składniki zaczynu wymieszać, przykryć i odstawić na 30 minut w ciepłe miejsce.
W misce wymieszać mąkę z solą, dodać masło i rozetrzeć rękoma, aż do uzyskania niewielkich grudek.
Do wyrośniętego zaczynu dodać jako i Brandy (Whisky), dokładnie wymieszać i i dodać do miski z mąką. Wymieszać do połączenia składników, odstawić pod przykryciem na 10 minut.
Następnie ciasto wyrabiać przez 10-15 sekund (kilkanaście razy uciskać ręką), odstawić na 10 minut. Powtórzyć tę czynność trzykrotnie.
Po ostatnich 10 minutach ciasto odgazować kilkakrotnie uciskając, złożyć i odstawić w ciepłe miejsce na ok. 90 minut do wyrośnięcia.
Wyrośnięte ciasto lekko rozciągnąć i podzielić na 10-12 części (po ok. 80g każda). Uformować bułeczki, ułożyć na przygotowanej blasze złączeniami do dołu. Naciąć i odstawić do wyrośnięcia na ok. 60-70 minut w ciepłe miejsce.
Bułeczki posmarować roztrzepanym jajkiem i posypać cukrem. Piec ok. 20-25 minut w temperaturze 180 stopni. Wyjąc z piekarnika kiedy będą złoto-brązowe i studzić na kratce.
Bułeczki można mrozić.
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
13 komentarzy:
Agatko są niezmiernie urokliwe. Piękne. A z tym dżemem... Mam pół spiżarki domowej roboty dżemów, tylko takich wspaniałych bułeczek brak :)
bardzo pięknie wyszły ,a i z tym dżemem pięknie wyglądają ,ja też już mam swoje i po jednej zjedliśmy ,bez dodatków ,reszta na jutro
Cudownie wyglądają!
Tak po domowemu:)
Aż mi zapachniało..
Dasz mi jedną?:)
Pięknie wyszły. :-) Jaki kształt. Nie umiem takiego uzyskać, zawsze są jakieś popękane. Wysżły mi pyszne, ale nie takie zgrabne. Muszę coś źle zrobić przy formowaniu. Piękne zdjęcia. :-)))
Są sliczne :-)
Też nie umiem formować bułek i pewnie moje tak zgrabnie nie wypadną, ale co tam... :-)
Pozdrawiam, również Kota ;)
Śliczne bułeczki, i kicia też śliczna ;-)
Śliczne bułeczki, a kot jest the best :))) I ja już mam bułeczki i zachwycam się ich smakiem i zapachem :) Fajnie się razem piekło :)
Piękne , kształtne bułeczki! Cudowne po prostu!:))
kasiu, przyznasz, że nie ma to jak dżemik domowej roboty ;) ja nie pamiętam jak sklepowe smakują :)
margot, a mnie się chce jeszcze i jeszcze, choć od wczorajszego poranka nic już nie zostało... ale wypiek będę powtarzać :) bardzo przypadły nam do gustu!
Olcia, obiecuję, że przy następnym wypieku się podzielę... o ile coś zostanie :D
Krokodylku, już Ci napisałam pod Twoimi bułeczkami jak ja formuję, mniej więcej takie wychodzą, Tobie też na pewno się uda... trzymam kciuki!
Mafilko, one mają przede wszystkim smakować, przeczytaj u Krokodyla co napisałam (o ile jeszcze nie upiekłaś), a na pewno się uda :)
Kot odzdrawia ;)
Karolciu dziękuję. To kocur (bezjajeczny już, ale zawsze pan kot :D )
Tili, są przepyszne, każdy powinien doznać tej przyjemności :)
a kot wciska swoje pyszczydło wszędzie gdzie tylko może :D
majanko- a jakie pyszne! dziękuję:)
Śliczne i bardzo smakowite bułeczki:)
Bylas pierwsza:))) Bardzo fajne naciecia wyszly. Ja swoich nie nacinalam i wlasnie wyjelam je z piekarnika:) Ale pachna co?:)
ależ one cudownie wyglądają..
i ten dżemik na wierzchu.
jesteś zdjęciową i kulinarną czarodziejką, absolutnie!
(-:
atina, dziękuję ;)
Polko, dziękuję. Nacięcia były całkiem spontaniczne, bo zamarzyły mi się niegładkie bułeczki :)
ugotujmy, smakowały równie dobrze. A zdjęcia czasami udają się całkiem niezłe :)
Prześlij komentarz